czwartek, 23 lutego 2017

Przyjaciel PIES nr 3/marzec 2017

Dzisiaj po przyjściu ze szkoły i po wybłaganiu, że chcę zjeść drugiego pączka otwarłam paczkę leżącą na moim biurku. To nie było nic innego, jak kolejny numer magazynu "Przyjaciel PIES". Wykupiona mam od września tamtego roku prenumeratę, mimo, że nie czytam każdego numeru od deski do deski, to naprawdę jestem zachwycona tym, co jest w tych czasopismach zamieszczone. I sądzę, że te 'reklamy' kolejnych bądź/i poprzednich numerów nie mają na celu kogoś naciągać - jest to najlepsze pismo o życiu psów jakie kiedykolwiek wpadło mi w dłonie :)
Tym razem na okładkę trafił papillon, wpisany w tzw. "kompendium ras". Nazwa pochodzi od charakterystycznych uszu, które są bardzo podobne do skrzydeł motyla. Zdobyły duża popularność w XIII wieku. Sędzia natomiast przedstawi nam majestatycznego niemieckiego lwa, znanego jako leonberger. Jest to ciężki pies (w znaczeniu dosłownym i nie tylko), duży i elegancki. Już około I Wojny Światowej ta rasa praktycznie wyginęła, na szczęście przetrwało 25 osobników. Łagodny i przyjacielski pies, zwracając na rozmiary leonberger porusza się lekko. Lecz także bardzo duża uwagę przykuwa łajka zachodniosyberyjska, będąca psem myśliwskim, pies bardzo wymagający. Są to zwierzęta bardzo wytrzymałe i odporne. Hodowla tych psów zaczęła się, gdy powstawał Związek Radziecki, centrum jej hodowli miała początki w latach 20. i 30. ubiegłego stulecia. Młode łajki są przyjazne dla małych dzieci, w dodatku sama rasa jest piękna - odcienie sierści mogą być przebajeczne - są 'dostępne' następujące maści: biała, szara, płowa, czerwona, wilczasta oraz łaciata. Szczeniaki tej rasy są bardzo podobne do szczeniaków husky. 
Całe piękno znajduje się w uosobieniu tej rasy, jakim jest wspaniałym psem myśliwskim, jest powód, dlaczego ta konkretna rasa powstała. Nic dziwnego, że została wybrana do kategorii "rasa na życzenie".
Tak, rozdanie Oscarów już w tę niedzielę, o "La La Landzie" piszą nawet w gazecie poświęconej psom. Okazuje się, że odtwórca roli Sebastiana - Ryan Gosling. Na przełomie roku jego pies, szesnastoletni George trafił do szpitala, towarzyszący aktorowi od 2000 roku. Podczas jednego wywiadu Ryan powiedział: "George jest bardziej interesujący niż ja. Możemy porozmawiać o nim?". Aktor jest bardzo przywiązany do czworonoga, wie jednak, że czas do pożegnania coraz bardziej się zbliża, na szczęście to nie koniec jego przyjaźni z psami - obecna żona aktora, Eva Mendes także ma psa, owczarka belgijskiego.
O Emmie Stone można napisać, że z byłym zaadoptowali kundelka w typie goldena retrivera w 2012 roku. "Trudno się dziwić jego radości - każdy lubi, gdy rodzina jest w komplecie".
To co, życzymy całej obsadzie "La La Land" Oscarów :)
A co tam u naszych szczeniaków?
Tematem w kategorii "na forum " jest obecnie "Aktywność dla szczeniaka", czyli od czego zaczynać szkolenie, w jakich stopniach się poruszać. Wiadomo - mały szczeniak, intensywne treningi nie są tu najlepszym wyborem, ale uzbrajając się w cierpliwość i frisbee można już czegoś nauczyć. Czytelnicy polecają rzucanie szczeniakowi frisbee, na początku po ziemi, z czasem zaczniemy mu rzucać jak zawodowcy :) Psiaka nie możemy przeciążać skokami, póki rośnie - umiar także podczas dzikiego biegania. Posłuszeństwo jest ważne, od tego najlepiej zaczynać. No i zawsze trenując z naszym psem uczymy się coraz bardziej, jak z tymi zwierzętami przebywać i jak się nimi opiekować. Pragnę dodać, że na stronie zatytułowanej "Listy do przyjaciela" mogą się znaleźć Wasze przemyślenia dotyczące opieki nad psem. Gdyby ktoś chciał się o tym więcej dowiedzieć - www.pies.pl.
Nie brakuje w tym numerze nowości o kamerze w piłce (str. 7) czy informacji, że coraz więcej osób adoptuje psy ze schroniska na Paluchu. Ludzi interesuje los tych zwierząt, dlatego zdecydowali się na taki cudny gest, jak przygarniecie psa ze schroniska. Sama mam takiego, więc wiem, co to znaczy.
A co dalej z Panią Krystyną Seemayer i jej hospicjum dla psów? Kilka numerów wcześniej został opublikowany artykuł o jej dobrym sercu, przez jej dobroć wiele psów zyskało dom, a psi seniorzy i niepełnosprawne czworonogi mogą się u niej cieszyć. Okazuje się, że... (str. 8)
Kolejne fotowarsztaty, tym razem już część 54 zaprasza do wspólnej rodzinnej galerii, w najlepszym wypadku można swoje dzieła prezentować  na końcu numeru - tym razem znajdziemy tam kategorię "zimowe zabawy" z nowofundlandem czy terierami szkockimi w roli głównej :)
Nie brak kolejnych porad lekarskich oraz spisu relacji rodziny z psem. 
A w kolejnym numerze dowiem się na temat mastifa belgijskiego, chow-chow oraz clumber spaniela. Zaciekawiły mnie warsztaty zapachowe, jeszcze większe zaciekawienie ciągnie mnie do "Aktywnego szczeniaka". Recenzja na pewno przewidziana :)

A Wy kolekcjonujecie ten magazyn? Czytaliście kiedykolwiek?
Jeśli tak, podzielcie się swoimi wrażeniami :) Wg mnie ten magazyn zawiera bardzo dużo ciekawych tematów do przemyślenia i warto czasem do niego zajrzeć. |Dowiadując się o sposobie życia psa staramy się nim jak najlepiej opiekować, dbać o niego, strać się, by więź się nie rozerwała i rozkwitała :D

Pozdrawiam Was serdecznie, życzę udanego dnia i dziękuję za prawie 2 000 wyświetleń!
Trudno w to uwierzyć, ale niedawno wybiliście tysiąc!
♥ Dziękujemy z całego serca ♥
Rose
&Venus




poniedziałek, 20 lutego 2017

Obroża - gdzie, jak, kiedy?

(pytania przysłówka w temacie :))
Zapewne wychodząc na spacery z pupilami zakładacie swojemu psu obroże, a do niej przyczepiacie smycz. Moja Venusia niema obroży na spacerach, boimy się, ze się z niej wyślizgnie, jest to mały przecież psiak. Dlatego zdecydowaliśmy się na szelki, pierwsze były czarne, które szybko trafiły do kosza na śmieci, obecne - niebieskie się bardzo dobrze sprawdzają.
Gdy była u mnie mama Julie dała nam obroże i smycz, którą dostała po zakupie chyba karmy z firmy Royal Canin. Jest to niewielka, wykonana z czerwonej skórki obroża i około półtora metrowa smycz. (a czy ja pamiętam jej wymiary? :0)
Skoro obroży nie zakładamy Vence przed spacerami, to co z nią robię?
Staram się od niedawna przyzwyczajać Venusię do jej noszenia po domu. Pytanie się kładzie - po co psu obroża w domu? Jeśli kiedyś Niupcia miałaby nosić obrożę, niech się teraz przyzwyczai. Venus się nie kładzie oczywiście w tej obroży, zdejmujemy ją na noc.
Prawidłowa obroża dla psa nie powinna go zbytnio ściskać, obwód jej powinien być taki, byśmy mogli bez problemu wsadzić pod nią dwa palce. Starajmy się wybrać także z niegryzącym materiałem, by nie uwierała naszego czworonoga. Wiadomo, tak czy siak pies wie, że mu coś właściciel założył, jego pierwszym odruchem będzie chcenie tego czegoś zdjąć.


W przypadku Venus tak, chciała zdjąć obroże, poczuła coś obcego na sobie. Szybko jednak sobie 'powiedziała', że nie ma sensu drapać tego na okrągło, stara się nie drapać. (w przenośni, oczywiście :)) Gdy jednak siada, drapie się tylną łapą za uszami to widocznie chce zerwać obrożę, próbuje ją ściągnąć. Z każdym dniem jest coraz lepiej, chociaż się wszyscy buntują (też w przenośni), że jej to przeszkadza. Po coś chyba wyprodukowano tę obrożę. Widząc psa intensywnie drapiącego obrożę trzeba powiedzieć zdecydowane "NIE", tak samo jest z siusianiem w domu - pies musi wiedzieć, co może robić, a czego nie. W innym razie dostanie mętliku. Wymaga czasu przyzwyczajenie się psa do danej rzeczy, jakoś to przełykam, chociaż osobą cierpliwą nie jestem.
Przyzwyczajanie psa do obroży prawdopodobnie w każdym wieku jest możliwe - faktem jest to, że na początku pies będzie miał ochotę zagryźć tego "intruza", którego ma na szyi. W przypadku szelek było identycznie, tylko, że materiał był kiepski i się popsuły... :/
Z obroża podobnie jak ze szelkami - możemy pójść z psem do sklepu, by sprzedawca odpowiednio dopasował wskazany dodatek, lecz znając obwód szyi naszego psa możemy także kupić bezpośrednio przez Internet czy samemu się przejść do sklepu zoologicznego. 


Polecam także adresówkę. Zawsze jest ten procent szansy, że nasz pies się zgubi. Mając adresówkę psa jest łatwo odnaleźć. Jeszcze jej nie mamy, ale pewnie z niej skorzystamy :D
Nie wiem, kiedy będzie kolejna sesja Venus w plenerze, jestem mocno zakatarzona, chora po prostu, słaba. Venusia trochę opuściła aktywność, bo teraz, w tym okropnym stanie chorobowym nie mam siły się tak długo i energicznie bawić z nią. Mam nadzieję, że szybko z tego paskudztwa wyjdę :)
Dzięki wszystkie za pomysły na kolejne posty, fajnie by było, gdybyście zerknęli na poprzednie posty :)
Życzymy Wam udanego poniedziałkowego wieczoru :)
Rose ♥
&Venus 


sobota, 18 lutego 2017

Au! Nie przytrzaśnij mi mordki!

Tak, gdy jestem chora, mam zapchany nos, nie mogę prawie oddychać to mam jedyne wyjście - inhalacja. Nie, nie ta ze sklepu, tylko domowa - katorga!
Się siada przed garnkiem,z  którego czuć mocne i ostre zapachy olejków. To jeszcze nic, dopóki nie powiem, że jeszcze trzeba się ręcznikiem przykryć. Nie lubię tego, trwa to tylko 10 minut, ale ja się wtedy duszę, jest to okropne!
Dosyć już tych spraw na temat mojej choroby, przejdźmy do sprawy bardziej związanej z Venus:
Gdy dowiedziałam się, że muszę zrobić tę inhalację, schowałam się za drzwiami. Może i to głupio brzmi, ale bardzo chciałam mieć zakończenie tematu z tymi ziołami, ostrym zapachem. Jak wcześniej powiedziałam, schowałam się za drzwiami, kucnęłam, by mnie nie było widać. No i nie było widać, lecz chyba wszyscy słyszeli, że wpadam do salonu i w trybie natychmiastowym ląduję na podłodze.
Dla mnie trochę sytuacją niekomfortową jest to, że Venus ma kategoryczny zakaz wchodzenia do salonu. Problem - siusia w domu, jakoś nikomu w domu (oprócz mnie) nie pasuje, by skakała na meble, rozpłaszczała się na dywanach. Ale w tym wypadku zrobili wyjątek...
Gdy są drzwi, jest zawsze mała przerwa między zawiasami a samymi drzwiami. Jakoś lepiej Wam tego wytłumaczyć nie umiem, nie znam się na konstrukcji drzwi ani wytrzymałości ścian :)
Rozwalają mnie te teksty "Venus, szukaj M...!" (M... - moje imię) bądź "Gdzie się schowała Pańcia?" Venusia tak merda swoim merdaczem, przekręca łepetynkę, w końcu do niej wołam po imieniu. Podchodzi do tej szparki i zaczyna tak śmiesznie psikać, drapie drzwi pazurami, próbuje się do mnie dostać. Jeju, jakie to urocze <3


Wepchnęła nawet tam nosek.
"Uważaj, nie popychaj teraz drzwi".

Psa to tak by bolało, jak by nam ktoś przytrzasnął palce zasuwając szufladę. Raz mi się do przytrafiło, osoba robiąca mi ten ból zrobiła to oczywiście niechcący. Nie mam ochoty, nie odważyłabym się zrobić krzywdę żadnemu zwierzakowi, ale jeśli się jednak krzywdę zrobi niechcący, trzeba pamiętać o tym i starać się, by tego więcej nie powtórzyć. 
Cierpienie jest okrutne, nie chcę, by Venus z mojego ani z innego powodu cierpiała.

Ale ja tak czy siak będę musiała wziąć Metafen! mieć inhalację!

Byłabym bardzo wdzięczna, gdybyście pod tym postem napisali propozycje na kolejne posty, co do recenzji to na razie nic do opisania nie mam, ale może jakąś sesję byście chcieli bądź pomysły na zabawy? Jeśli wszystko się ułoży tak, jak powinno, w poniedziałek spodziewajcie się kolejnego posta :)
Zaraz wyjdę z Venuską na pole... ehh, nie, nie wyjdę, bo jestem chora... Nadzieja upadła :(
Jeśli nie widzieliście poprzednich postów, zapraszam :)

Życzę Wam udanego weekendu i pozdrawiam ♥
Rose & Venus

niedziela, 12 lutego 2017

Venka w kawiarni

Bardzo się cieszę, że są wyrozumiali sprzedawcy, prowadzący kawiarnię bądź restaurację, którzy pozwalają psiakom wejść do środka. Wiadmo, dana firma może sobie nie życzyć wprowadzania psów do środka, kwestia higieny, jak i zachowania zwierzaka. Psy jak psy, duże powinny mieć kagańce dla bezpieczeństwa. Mówimy, że nasz pies niczego nie zrobi, lecz czasem po prostu trzeba to zrobić dla czystego bezpieczeństwa, w regulaminach może się pokazać punkt o wpuszczaniu psa do kawiarni - zaznaczone moze być, że zwierzę MUSi być w kagańcu, Nie jest to an pewno wygodne, ale trzeba to przeżyć.
Ostatnio moim nawykiem jest chodzenie na spacery co tydzień w sobotę, lecz dzisiaj wyjątkowo byłam. Jak kojarzę, post o ostatnim spacerze był włąśnie w zeszłą sobotę, czyli przepowiednia sie spełniła. Przysmaki zjedzone :) Dzisiaj zrobiliśmy trochę krótszy spacer, tak się przeszliśmy wokół peryferii mojego miasta, podchodziliśmy pod las. Miałam bardzo ważne zadanie - byłam kamerżystą. (wiem, pisze się kamerzysta, lecz ja sobie powiedziałam, że będę kamerżystą). Goniłam wokół mamy i Venus z aparatem i z ajednym razem z 30 zdjęć strzeliłam, wyszły nawet dobrze, na niektórych Venka się ruszała, a na innych kosze na śmieci w plenerze.

I oby dwie (nie wiem, czy Venus też, ale ja tak) wniebowzięte, bo mama zaprosiła mnie na gorącą czekoladę! Tak, zaprosiła na gorącą czekoladę, a jej nie było. Wyraźnie było w menu napisane, że jest tam gorąca czekolada! ;) Wzięłam jeszcze ciastko-mix, kakaowe ze śmietanką i malinami bodajże oraz jarzębinową herbatę.


Był to pierwszy raz, gdy zabrałam Venus do kawiarni. Moja malutka piszczała, gdy mama była przy kasie. głaskałam ją dla pocieszenia, zdjęłam jej ten okropny szalik, którym była obwiązana (zima jeszcze jest, a Venus jest malutka). Kupiliśmy takie kruche ciasteczka bez czekolady, nie dało się nimi nie poczęstować tego małego czarnego ufoludka, więc tak z kilka jej dałyśmy. Przy okazji ćwiczyłyśmy na niej komendy 'siad' oraz 'zostań'. Podoba mi się, że wychodzę częściej z venus, przedtem to tylko wychodziła kilka razy na pole, by się załatwiła. Grzeczniutka, grzeczniutka była, moja mała Venus :) Niedawno kupiłam paczkę karmy Pedigree Junior, dla informacji Venus dzisiaj trochę spróbowała (wniebowzięty psiak!). Gdy byłyśmy w tej kawiarni mama przypomniała, że mamy właśnie taką karmę. Się zapomniało... Mogłyśmy trochę wziąć, a tu trzeba było kupić ciastka :)
Super się złożyło, zapomniałyśmy o psich przysmakach i nie było gorącej czekolady! :)
Bardzo bym chciała zrobić (tak, zrobić - nie kupić) Venus nowe posłanie, bo to, na którym obecnie śpi jest dla mnie... nie dokońca dla Venus. Wolę popracować i zrobić takie narawdę efektowne ♥
Następnym razem dam więcej zdjęć, na razie tak piszę, 'bo się wydarzyło'. Psi news - Venus w kawiarni :D
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie, życzę miłego wieczoru i miłego tygodnia ♥
Venusia do Was macha łapką 🐕
Rose
&Venus

piątek, 10 lutego 2017

Czy uda nam się wyjść na spacer w weekend?

Zależy nam bardzo na aktywności psychicznej, jak i fizycznej. Mam wielką ochotę pogonić z psem po ogrodzie, pójść na spacer, po prostu z moim czworonogiem być.
Z wielką chęcią napiszę o tym, co jest ważne, ważniejsze i najważniejsze w trakcje przygody pies-człowiek. Decydujemy się na psa, mamy tego psa - teraz tego psa wychowajmy tak, by nam wiernie służył i towarzyszył przez wszystkie chwile, był z nami.
Pierwszą nauką, jaką zyskujemy bądź szlifujemy mając psa to odpowiedzialność. Dorosły pies jest na poziomie sześciolatka, a my? Samodzielność też jest tu bardzo ważna - dbając o własną dobrą opinię trzeba posprzątać po psie, gdy się załatwi, pilnowanie psa rzecz święta - jeżeli chcecie, by Wasz psiak był bezpieczny, dbajcie o niego.
No pewno te powyższe zdania zabrzmiały jakoś 'nie po kolei", dam jeszcze jedne wskazówki. Od momentu, w którym stajemy się właścicielami psa, jesteśmy za niego odpowiedzialni. Co on zrobi złego, my odpowiadamy za to. Liczymy się z tym, że co pies zrobi złego, to my zazwyczaj 'cierpimy'. Jeśli zdarzy się nam doprowadzić do tego, że pies zacznie nami rządzić, stanie się przywódcą stada, to w tym przypadku będzie dużo od nas zależało, co zrobimy - pozwolimy, by pies rządził nami, czy lepiej wybrać odwrotną wersję?
Częste spacery - pies w naturalnych warunkach żyje na wolności, czyli wraz z potrzebą załatwiania powinien często być na polu. Najlepiej, gdy my z nim wychodzimy na spacery, szlifując bądź uczyć się prowadzić psa na smyczy, będziemy bardziej przez to aktywni. Aktywność psa zależy także od rasy - z husky powinniśmy dziennie biegać z 50 kilometrów.


Bardzo bym chciała, by każdy właściciel psa kochał szczerze swojego pupila i jak najwięcej by się od niego uczył - pies i człowiek 'wymieniają' się nauką poprzez czas spędzony ze sobą ;)
Jest bardzo ważne, jak będziemy uczyć psa, ważny jest bardzo ton głosu - mówiąc pretensjonalnie i z nienawiścią nigdy psu nic nie powiemy, nie przekażemy. Trzeba być spokojnym, cierpliwym - każda nauka upiera się na cierpliwości.
Jak to mówił Mistrz Yoda?
"Więcej nauczyć musisz się."

Każdemu psiarzowi życzę powodzenia w nauce swojego psa :) Bardzo bym prosiła, żebyście zerknęli na poprzedniego posta, dla mnie jest bardzo ważny - kliknij!
Pozdrawiam bardzo serdecznie, trzymajcie się, moi mili :)
Rose&Venus ♥

sobota, 4 lutego 2017

DENTA Tubos Junior oraz sobotni spacer - kąpiemy Venus!

Te post będzie poświęcony trzem rzeczom, co miały miejsce 4 lutego 2017 roku, czyli w tą sobotę :) A właściwie czterem, ale o tej czwartej w kolejnym poście.
Nie wiem, czy Wam mówiłam, ale naprawdę bardzo rzadko wychodzę z Venus na spacery. Głównym powodem jest to, że jestem zajęta, czasami nie mam ochoty ubierać się teraz, w zimie w te tony ubrań, wolę, by Venus zaszalała w ogrodzie. Wiem, robię bardzo źle, staram to zmienić. Na początku stycznia 2017 pisałam o pewnym placu, który zmieniono w moim mieście. Dzisiaj byłam tam ponownie, tym razem z mamą :) Venuskę ubrałam tradycyjnie w niebieskie szelki (gdybym tylko wiedziała, jaka to firma...), przyczepiłam czarną smycz. Od mojego domu do placu jest z 3-4 kilometry, pojechaliśmy tam samochodem, potem wróciliśmy pieszo. Nie komentuję pogody, jeszcze był śnieg, były kałuże, pies w nie wlazł, mokro i niefajnie. Zupełnie inaczej ten plac wyglądał na początku roku - było słonecznie, dużo osób wędrowało z psami. Venus chętnie szczekała na przechodzące psy, według mojej mamy to kundelki są najbardziej zaczepne :) (mówi to ta osoba mająca za płotem hodowlę berneńskich psów pasterskich) Bardzo lubię robić zdjęcia Venus, czasem będzie jak torpeda, nic nie wyjdzie, gorzej z moim modelingiem... Nie umiem być 'modelką', nie umiem pozować, zawsze ktoś mnie 'układa' do zdjęcia. I najważniejsze, nie znoszę robić selfie!




/dlaczego muszę swoją twarz zasłaniać?/

Po powrocie do domu nie zrobiliśmy tak, jak zazwyczaj, czyli nie puściliśmy Venus, by biegała i snuła się po całym domu, brudząc dywany, tylko za kark i do palni :D (w przenośni oczywiście, do wanny). Nie kupuję żadnych specjalnych szamponów do pielęgnacji psa, używam najczęściej szarego mydła w kostce. Pielęgnacja Venus nie trwa trzy godziny, prędzej z 5-10 minut. Nadal nie wiem, czy Venus boi się suszarki - jest spokojna, ale wyraz mordki ma taki, jakby się pytała z niepokojem "Dlaczego akurat ja mam cierpieć?" Sierść Niupci jest zawsze miękka w dotyku, obojętnie ile kałuż zaliczyła. Gdy ją pierwszy raz kąpaliśmy, chciała wyskoczyć z wanny i tak skomlała, po prostu uroczy i słodziutki szczeniak ♥
Po kąpieli dostała nowego przysmaczka, kolejny raz firma Pedigree zaskoczyła wyglądem nowych smaczków. Kupiłam za 4,50 zł w Euro, tam gdzie zdobyłam znane już Wam DentaStix. Nie pisałam o takim dziwnym wydarzeniu po kupnie tych DentaSix - jak na niekorzyść smaczki położyłam w łatwo dostępnym miejscu dla psa, spodziewając się, że pies nie sięgnie. Wynik? Odwrotny, pustką paczkę znalazłam w kojcu Venus. "Venus!" - "Daj spokój, jest karnawał, niech poszaleje" :)
Tym razem położyłam przysmaczki trochę wyżej, modląc się, by Venus nie wyfrunęła na domek dla lalek :)
I kolejne przysmaki na zdrowe zęby.
To zdjęcie mnie rozwala :)
Wg oryginalnego opisu DENTA Tubos Junior przez firmę Pedigree "działanie (...) jest skuteczne nawet wtedy, gdy pies stosunkowo rozgryza i zjada tę zdrową, a jednocześnie smaczną przekąskę".(pedigree.pl) Podobne do tych poprzednich, na www.pedigree.pl piszą, że właściwie DTubosJr nie różni się od DStix. Działają tak samo, usuwają kamień nazębny. Ponownie Venus niczego smakołyk nie zrobił, jak,skakała, jak się cieszyła, gdy jej ten długi smakołyk dałam... W paczce jak poprzednio były trzy smakołyki, z racji, iż paczka była dla szczeniaków jest ich mniej, jak pamiętam w paczce dla dorosłych bądź dużych psów było ich więcej. Takiego typu przysmaki zastępują mycie pupilowi zębów, co jest o wiele łatwiejsze. (kiedyś bardzo chciałam maltańczyka, liczyłam się, ze psy tej rasy często chorują właśnie na choroby zębów i codziennie trzeba je szczotkować) Nigdy nie myłam psy zębów i nie wiem, jak to wygląda, lecz zgadzam się, że łatwiejsze jest podawanie psu smakołyka, który zwalcza te paskudztwa związane z chorobami zębów. 
Na koniec jeszcze zdjęcia z kąpieli i suszenia:




Odpowiedzcie Venus na to pytanie, bo mnie ma już dość :)

Widziałam także w sklepie tzw. galaretkę dla psów. Nie wiem, jak się dokładnie nazywa, chętnie bym ją przetestowała. (biedna Venus, wszystko na niej testuję...) Osobiście jestem przeciwnikiem jedzenia z puszki, ale tak tylko na jeden test. Według Pedigree to coś, o co mi chodzi nazywa się "pedigree puszka junior". Pożyjemy, zobaczymy. Może zamiast puszki Venus dostanie duży wór karmy? :)
Życzę Wam kochani udanego weekendu, razem z Venus pozdrawiamy ♡
Jak Wasi ulubieńcy reagują na kąpiele, a jak na długie spacery? Mieliście kiedyś do czynienia z DENTA Tubor Junior? Koniecznie napiszcie, do następnego posta :)
No i cała czwórka (Panna Julianna & Tosia i Rose & Venus) dziękuje za prawie tysiąc wyświetleń!
Rose&Venus