sobota, 8 kwietnia 2017

Pochłaniacz galaretki z kurczakiem

I kolejna karma na pierwszy ogień.

Nie karmiłam jeszcze Venus mokra karmą, wolimy pozostać przy normalne, klasycznej suchej. W piątek za złoty osiemdziesiąt kupiłam kurczaka w galaretce junior ponownie z firmy Pedigree. Jest to pełna porcja pożywienia, mała pochłonęła to w kilka sekund.
Na zooart.com.pl recenzują tak:

Karma dla psa Pedigree Junior z Kurczakiem i Ryżem w galaretce to pełnowartościowe i zbilansowane pożywienie, przeznaczone dla szczeniąt w wieku od 2 do 12 miesięcy. Pedigree Junior to kompletne jedzenie, które jest łatwe do strawienia przez szczenięta. Zawiera wapń i fosfor oraz wszystkie niezbędne substancje odżywcze po to, aby zdrowo żywić, wspomagać dobre trawienie, zdrową skórę i sierść, wzmacniać układ odpornościowy oraz dbać o zdrowe kości. Mokra karma Pedigree w saszetce to pożywienie złożone z mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego, więc możesz mieć pewność, że podając je swojemu psu, zapewniasz mu zdrowy posiłek, bez sztucznych barwników, aromatów i konserwantów, który smakuje i pachnie wyśmienicie. Pedigree Junior pomaga szczeniętom zdrowo rosnąć i odkrywać świat.

Moje pierwsze wrażenie - myślałam, że skoro to galareta, to tak się będzie trząść, takie nie za fajne uczucie, ze względu, że ja sama nie przepadam za typową galaretą (lecz galaretki owocowe to pochłaniam). Naprawdę tak nie było, porcja wręcz spływała z saszetki, nie było jej bardzo dużo, lecz była to wielka nowość dla Venus:


Sosu typowego nie było, wszystkie ciecze były włączone w pokarm, lecz po przejrzeniu otwartego opakowania trochę sosu zostało - można spokojnie powiedzieć, że to była mokra i zwarta masa. Wlałam ten sos do miski psiny, nie przejęła się tym, pałaszuje karmę. :)

Razem z opakowaniem pokarm waży 100 gramów:
W misce znajduje się resztka karmy z Brit oraz płatki.
A oto zadowolona psina z pysznej karmy. :D

A Wy testowaliście tę karmę? jak zareagowały na nią Wasze szczeniaki?
Jeśli psiak nie próbował, życzę smacznego!
Pozdrawiam bardzo serdecznie i zapraszam na posta o śmietance towarzyskiej - click! Życzę przyjemnego wieczoru!
Rose&Venus

P.S. Z racji tego, że  zdiagnozowano u Venus posiadanie kleszcza, na razie wszystkie sesje w terenie będą odwołane ze względu na bezpieczeństwo psiaka.

sobota, 1 kwietnia 2017

11 marca - 31 marca/ to nie Prima Aprilis

Witajcie kochani w kwietniu już :)
Niedawno był styczeń, pierwsze spacery z Venus, teraz kwietniowe słońce woła psinkę na pole. Dlaczego nie pisałam, powodem było to, że kupiłam kilka nowych przysmaków, mniej więcej takich samych, co opisywałam, oprócz Pedigree Rodeo, co prawdopodobnie niedługo opiszę. Wracając do powodu nie pisania - znudziły mi się recenzje, nie chciałam już pisać notek informacyjnych w marcu, dlaczego mnie nie było. Jest mi trochę przykro, ale z racji, że już jest taka piękna pogoda, będzie dużo pomysłów na posty. Było, mięło, już jestem z powrotem :)

Kolejną wiadomością jest to, dlaczego Pani Julianna nie pisze. Otóż dziewczyna będzie w tym roku zdawać maturę, kto zdawał, wie, co to znaczy. Sądzę, że po zdaniu chętnie coś tu napisze. :D

Lecz to nie jest aż tak bolesne, co Wam teraz napiszę:
Nie wiem, czy pisałam o tym, ale od bodajże września mam prenumeratę magazynu "Przyjaciel PIES". Bolesną informacją jest to, że ZAWIESZAJĄ produkcję. Już nie dostanę żadnej gazety w tej prenumeracie, nie - skończyło się. Jestem zdołowana. Nie wiem, co napisać - dla mnie była to najlepsza gazeta, jaką kiedykolwiek dostałam. Zaczęło się bodajże pod koniec 2012 roku, potem przestałam kupować, aż do wakacji ubiegłego roku. Ja się popłakałam chyba z radości, jak odszukałam te dawne numery - jeju, ile się zmieniło. Lecz już wtedy wiedziałam, że już nigdy nie zobaczę tych gazet w sklepie. Dla mnie jest co innego kupić w sklepie takim normalnym, wziąć do ręki i zapłacić, niż kupować przez allegro, co gorsza - czytać zamiast gazety materialnej stronę internetową. Nie znoszę czytać takich stron, wolę mieć gazetę w rękach. Nie ma. Nie ma już tych gazet, wielka szkoda... :( Rozczarowałam się. I to bardzo.
To jest prawda, nie jest to żaden żart na Prima Aprilis, który wypada dzisiaj.









Może kiedyś kupię jakieś dawne numery przez Internet, na razie jest co opisywać :)

Naprawdę mi żal, że tyle nie pisałam, mam nadzieję, że mnie rozumiecie. Ja już zmykam na drugiego bloga, na którego bardzo serdecznie zapraszam :) I jeszcze polecam Wam przeczytać poprzedniego posta - Śmietanka towarzyska.
Życzę udanego weekendu, co będziecie robić?
Pozdrawiam!
Rose&Venus

sobota, 11 marca 2017

Śmietanka towarzyska

Moim marzeniem od czasu, jak zostałam właścicielką Venus było chodzenie z nią na spacery. Ups, jednak plany się pokrzyżowały i bardzo rzadko z Venusią wychodzę, ale dzisiaj udało się, udało się z przyjaciółką i jej mamą oraz jej psem wyjść na spacer. Może i nie daleko zaszłyśmy, lecz po prostu cały spacer można by było nazwać czymś w rodzaju domowej, rodzinnej komedii :)
Mam około kilometra do najbliższego lasu, mieszkam pod lasem, znam bardzo dobrze ten las (przynajmniej może w 2/3), przejście się nie było wielkim problemem. Venus była w nim nie raz, przyjemne ścieżki, mało ruchu, na końcu plac zabaw. Jednak poszłyśmy w inną stronę, w stronę rzeki. Hektor, bo tak nazywa się labrador mojej przyjaciółki wszedł odważnie do wody. Pragnę wspomnieć, że moja Venus się boi praktycznie wszystkiego. Z wodą było podobnie, bała się wejść, ale zawsze znajdzie się motywacja - przeszłam na drugi brzeg, psince nic innego nie pozostało, jak odważyć się i zamoczyć łapki.

Znalezione obrazy dla zapytania rzeka w lesie
http://www.ostrowiecnr1.pl/zdjecie/Zycie-czlowieka-jak-w-lesie-plynie-rzeka/

Natknęliśmy się na jezioro, psinka mała weszła za moją namową do wody, nie komentuję potem swojego zachowania (moja wina, że Venus weszła do tej wody). Wracając moja przyjaciółka znana ze swojego niepowtarzalnego poczucia humoru zobaczyła w trawie klapka, czarnego porośniętego mchem. Wzięła go na patyk i nazwała go... Henryk. Imię ja zaproponowałam, wcześniej spotkaliśmy buldoga francuskiego Henia. Heniu, Venus i Hektor sobie pogadali (hau, hau!), Venus skakała, Hektor tak się wyrywał, by zapytać Henryka (psa, nie klapka) o grę w karty, śmietanka towarzyska. Psia śmietanka towarzyska :)

Znalezione obrazy dla zapytania kisses dogs
http://pets.webmd.com/ss/slideshow-surprising-things-about-dogs-and-cats

Wracając do Henryka-kapcia.
Ja prowadziłam Venus, mama przyjaciółki Hektora, moja przyjaciółka wymyśliła więc, że Heniu będzie jej psem. Tak wymachiwała tym kapciem, ja się tak śmiałam, o mało bym tym Heniem do dostała w twarz... Uwielbiam moją przyjaciółkę, kocham jej poczucie humoru i śmiech <3
Tak rozm\wialiśmy, czy czasem z Venus bym nie chciała pójść z nimi w góry - suczka sobie bardzo dobrze poradziła w lesie, Hektor był tak 'miły' dla Venus, okrzyknęłam ich parą roku 2017. Była ich to pierwsza randka, czekamy, aż Hektor poprosi Venus o łapę ;) 
Nie obeszło się też bez kąpieli, w której Venus wyglądała tak uroczo, trudno było się jej oprzeć, słodziak w i ogóle ♥

Złożyło się tak, że aparatu nie wzięłam, nie uchwyciłam żadnego romantycznego momentu na tym spacerze, klapa. :/ Sądzę, że na spacerze z przyjaciółka i psami można robić coś więcej, niż przeglądać w nieskończoność fora plotkarskie. :)
Zamiast zdjęć ze spaceru dam tu zdjęcia, zanim poszłam do sklepu - u mnie już słońce mocno świeci, ciepło, lecz jeszcze samego kapelusza nie założę. 



A tutaj padnięta (czy na pewno?) Venus po spacerze:


A u Was już jest ciepło?
Życzę miłego weekendu, zmykam, by obejrzeć "Gwiezdne Wojny: Imperium Kontratakuje" :)
Pozdrawiam!
Rose

                                                                                                                                                &Venus

czwartek, 23 lutego 2017

Przyjaciel PIES nr 3/marzec 2017

Dzisiaj po przyjściu ze szkoły i po wybłaganiu, że chcę zjeść drugiego pączka otwarłam paczkę leżącą na moim biurku. To nie było nic innego, jak kolejny numer magazynu "Przyjaciel PIES". Wykupiona mam od września tamtego roku prenumeratę, mimo, że nie czytam każdego numeru od deski do deski, to naprawdę jestem zachwycona tym, co jest w tych czasopismach zamieszczone. I sądzę, że te 'reklamy' kolejnych bądź/i poprzednich numerów nie mają na celu kogoś naciągać - jest to najlepsze pismo o życiu psów jakie kiedykolwiek wpadło mi w dłonie :)
Tym razem na okładkę trafił papillon, wpisany w tzw. "kompendium ras". Nazwa pochodzi od charakterystycznych uszu, które są bardzo podobne do skrzydeł motyla. Zdobyły duża popularność w XIII wieku. Sędzia natomiast przedstawi nam majestatycznego niemieckiego lwa, znanego jako leonberger. Jest to ciężki pies (w znaczeniu dosłownym i nie tylko), duży i elegancki. Już około I Wojny Światowej ta rasa praktycznie wyginęła, na szczęście przetrwało 25 osobników. Łagodny i przyjacielski pies, zwracając na rozmiary leonberger porusza się lekko. Lecz także bardzo duża uwagę przykuwa łajka zachodniosyberyjska, będąca psem myśliwskim, pies bardzo wymagający. Są to zwierzęta bardzo wytrzymałe i odporne. Hodowla tych psów zaczęła się, gdy powstawał Związek Radziecki, centrum jej hodowli miała początki w latach 20. i 30. ubiegłego stulecia. Młode łajki są przyjazne dla małych dzieci, w dodatku sama rasa jest piękna - odcienie sierści mogą być przebajeczne - są 'dostępne' następujące maści: biała, szara, płowa, czerwona, wilczasta oraz łaciata. Szczeniaki tej rasy są bardzo podobne do szczeniaków husky. 
Całe piękno znajduje się w uosobieniu tej rasy, jakim jest wspaniałym psem myśliwskim, jest powód, dlaczego ta konkretna rasa powstała. Nic dziwnego, że została wybrana do kategorii "rasa na życzenie".
Tak, rozdanie Oscarów już w tę niedzielę, o "La La Landzie" piszą nawet w gazecie poświęconej psom. Okazuje się, że odtwórca roli Sebastiana - Ryan Gosling. Na przełomie roku jego pies, szesnastoletni George trafił do szpitala, towarzyszący aktorowi od 2000 roku. Podczas jednego wywiadu Ryan powiedział: "George jest bardziej interesujący niż ja. Możemy porozmawiać o nim?". Aktor jest bardzo przywiązany do czworonoga, wie jednak, że czas do pożegnania coraz bardziej się zbliża, na szczęście to nie koniec jego przyjaźni z psami - obecna żona aktora, Eva Mendes także ma psa, owczarka belgijskiego.
O Emmie Stone można napisać, że z byłym zaadoptowali kundelka w typie goldena retrivera w 2012 roku. "Trudno się dziwić jego radości - każdy lubi, gdy rodzina jest w komplecie".
To co, życzymy całej obsadzie "La La Land" Oscarów :)
A co tam u naszych szczeniaków?
Tematem w kategorii "na forum " jest obecnie "Aktywność dla szczeniaka", czyli od czego zaczynać szkolenie, w jakich stopniach się poruszać. Wiadomo - mały szczeniak, intensywne treningi nie są tu najlepszym wyborem, ale uzbrajając się w cierpliwość i frisbee można już czegoś nauczyć. Czytelnicy polecają rzucanie szczeniakowi frisbee, na początku po ziemi, z czasem zaczniemy mu rzucać jak zawodowcy :) Psiaka nie możemy przeciążać skokami, póki rośnie - umiar także podczas dzikiego biegania. Posłuszeństwo jest ważne, od tego najlepiej zaczynać. No i zawsze trenując z naszym psem uczymy się coraz bardziej, jak z tymi zwierzętami przebywać i jak się nimi opiekować. Pragnę dodać, że na stronie zatytułowanej "Listy do przyjaciela" mogą się znaleźć Wasze przemyślenia dotyczące opieki nad psem. Gdyby ktoś chciał się o tym więcej dowiedzieć - www.pies.pl.
Nie brakuje w tym numerze nowości o kamerze w piłce (str. 7) czy informacji, że coraz więcej osób adoptuje psy ze schroniska na Paluchu. Ludzi interesuje los tych zwierząt, dlatego zdecydowali się na taki cudny gest, jak przygarniecie psa ze schroniska. Sama mam takiego, więc wiem, co to znaczy.
A co dalej z Panią Krystyną Seemayer i jej hospicjum dla psów? Kilka numerów wcześniej został opublikowany artykuł o jej dobrym sercu, przez jej dobroć wiele psów zyskało dom, a psi seniorzy i niepełnosprawne czworonogi mogą się u niej cieszyć. Okazuje się, że... (str. 8)
Kolejne fotowarsztaty, tym razem już część 54 zaprasza do wspólnej rodzinnej galerii, w najlepszym wypadku można swoje dzieła prezentować  na końcu numeru - tym razem znajdziemy tam kategorię "zimowe zabawy" z nowofundlandem czy terierami szkockimi w roli głównej :)
Nie brak kolejnych porad lekarskich oraz spisu relacji rodziny z psem. 
A w kolejnym numerze dowiem się na temat mastifa belgijskiego, chow-chow oraz clumber spaniela. Zaciekawiły mnie warsztaty zapachowe, jeszcze większe zaciekawienie ciągnie mnie do "Aktywnego szczeniaka". Recenzja na pewno przewidziana :)

A Wy kolekcjonujecie ten magazyn? Czytaliście kiedykolwiek?
Jeśli tak, podzielcie się swoimi wrażeniami :) Wg mnie ten magazyn zawiera bardzo dużo ciekawych tematów do przemyślenia i warto czasem do niego zajrzeć. |Dowiadując się o sposobie życia psa staramy się nim jak najlepiej opiekować, dbać o niego, strać się, by więź się nie rozerwała i rozkwitała :D

Pozdrawiam Was serdecznie, życzę udanego dnia i dziękuję za prawie 2 000 wyświetleń!
Trudno w to uwierzyć, ale niedawno wybiliście tysiąc!
♥ Dziękujemy z całego serca ♥
Rose
&Venus




poniedziałek, 20 lutego 2017

Obroża - gdzie, jak, kiedy?

(pytania przysłówka w temacie :))
Zapewne wychodząc na spacery z pupilami zakładacie swojemu psu obroże, a do niej przyczepiacie smycz. Moja Venusia niema obroży na spacerach, boimy się, ze się z niej wyślizgnie, jest to mały przecież psiak. Dlatego zdecydowaliśmy się na szelki, pierwsze były czarne, które szybko trafiły do kosza na śmieci, obecne - niebieskie się bardzo dobrze sprawdzają.
Gdy była u mnie mama Julie dała nam obroże i smycz, którą dostała po zakupie chyba karmy z firmy Royal Canin. Jest to niewielka, wykonana z czerwonej skórki obroża i około półtora metrowa smycz. (a czy ja pamiętam jej wymiary? :0)
Skoro obroży nie zakładamy Vence przed spacerami, to co z nią robię?
Staram się od niedawna przyzwyczajać Venusię do jej noszenia po domu. Pytanie się kładzie - po co psu obroża w domu? Jeśli kiedyś Niupcia miałaby nosić obrożę, niech się teraz przyzwyczai. Venus się nie kładzie oczywiście w tej obroży, zdejmujemy ją na noc.
Prawidłowa obroża dla psa nie powinna go zbytnio ściskać, obwód jej powinien być taki, byśmy mogli bez problemu wsadzić pod nią dwa palce. Starajmy się wybrać także z niegryzącym materiałem, by nie uwierała naszego czworonoga. Wiadomo, tak czy siak pies wie, że mu coś właściciel założył, jego pierwszym odruchem będzie chcenie tego czegoś zdjąć.


W przypadku Venus tak, chciała zdjąć obroże, poczuła coś obcego na sobie. Szybko jednak sobie 'powiedziała', że nie ma sensu drapać tego na okrągło, stara się nie drapać. (w przenośni, oczywiście :)) Gdy jednak siada, drapie się tylną łapą za uszami to widocznie chce zerwać obrożę, próbuje ją ściągnąć. Z każdym dniem jest coraz lepiej, chociaż się wszyscy buntują (też w przenośni), że jej to przeszkadza. Po coś chyba wyprodukowano tę obrożę. Widząc psa intensywnie drapiącego obrożę trzeba powiedzieć zdecydowane "NIE", tak samo jest z siusianiem w domu - pies musi wiedzieć, co może robić, a czego nie. W innym razie dostanie mętliku. Wymaga czasu przyzwyczajenie się psa do danej rzeczy, jakoś to przełykam, chociaż osobą cierpliwą nie jestem.
Przyzwyczajanie psa do obroży prawdopodobnie w każdym wieku jest możliwe - faktem jest to, że na początku pies będzie miał ochotę zagryźć tego "intruza", którego ma na szyi. W przypadku szelek było identycznie, tylko, że materiał był kiepski i się popsuły... :/
Z obroża podobnie jak ze szelkami - możemy pójść z psem do sklepu, by sprzedawca odpowiednio dopasował wskazany dodatek, lecz znając obwód szyi naszego psa możemy także kupić bezpośrednio przez Internet czy samemu się przejść do sklepu zoologicznego. 


Polecam także adresówkę. Zawsze jest ten procent szansy, że nasz pies się zgubi. Mając adresówkę psa jest łatwo odnaleźć. Jeszcze jej nie mamy, ale pewnie z niej skorzystamy :D
Nie wiem, kiedy będzie kolejna sesja Venus w plenerze, jestem mocno zakatarzona, chora po prostu, słaba. Venusia trochę opuściła aktywność, bo teraz, w tym okropnym stanie chorobowym nie mam siły się tak długo i energicznie bawić z nią. Mam nadzieję, że szybko z tego paskudztwa wyjdę :)
Dzięki wszystkie za pomysły na kolejne posty, fajnie by było, gdybyście zerknęli na poprzednie posty :)
Życzymy Wam udanego poniedziałkowego wieczoru :)
Rose ♥
&Venus 


sobota, 18 lutego 2017

Au! Nie przytrzaśnij mi mordki!

Tak, gdy jestem chora, mam zapchany nos, nie mogę prawie oddychać to mam jedyne wyjście - inhalacja. Nie, nie ta ze sklepu, tylko domowa - katorga!
Się siada przed garnkiem,z  którego czuć mocne i ostre zapachy olejków. To jeszcze nic, dopóki nie powiem, że jeszcze trzeba się ręcznikiem przykryć. Nie lubię tego, trwa to tylko 10 minut, ale ja się wtedy duszę, jest to okropne!
Dosyć już tych spraw na temat mojej choroby, przejdźmy do sprawy bardziej związanej z Venus:
Gdy dowiedziałam się, że muszę zrobić tę inhalację, schowałam się za drzwiami. Może i to głupio brzmi, ale bardzo chciałam mieć zakończenie tematu z tymi ziołami, ostrym zapachem. Jak wcześniej powiedziałam, schowałam się za drzwiami, kucnęłam, by mnie nie było widać. No i nie było widać, lecz chyba wszyscy słyszeli, że wpadam do salonu i w trybie natychmiastowym ląduję na podłodze.
Dla mnie trochę sytuacją niekomfortową jest to, że Venus ma kategoryczny zakaz wchodzenia do salonu. Problem - siusia w domu, jakoś nikomu w domu (oprócz mnie) nie pasuje, by skakała na meble, rozpłaszczała się na dywanach. Ale w tym wypadku zrobili wyjątek...
Gdy są drzwi, jest zawsze mała przerwa między zawiasami a samymi drzwiami. Jakoś lepiej Wam tego wytłumaczyć nie umiem, nie znam się na konstrukcji drzwi ani wytrzymałości ścian :)
Rozwalają mnie te teksty "Venus, szukaj M...!" (M... - moje imię) bądź "Gdzie się schowała Pańcia?" Venusia tak merda swoim merdaczem, przekręca łepetynkę, w końcu do niej wołam po imieniu. Podchodzi do tej szparki i zaczyna tak śmiesznie psikać, drapie drzwi pazurami, próbuje się do mnie dostać. Jeju, jakie to urocze <3


Wepchnęła nawet tam nosek.
"Uważaj, nie popychaj teraz drzwi".

Psa to tak by bolało, jak by nam ktoś przytrzasnął palce zasuwając szufladę. Raz mi się do przytrafiło, osoba robiąca mi ten ból zrobiła to oczywiście niechcący. Nie mam ochoty, nie odważyłabym się zrobić krzywdę żadnemu zwierzakowi, ale jeśli się jednak krzywdę zrobi niechcący, trzeba pamiętać o tym i starać się, by tego więcej nie powtórzyć. 
Cierpienie jest okrutne, nie chcę, by Venus z mojego ani z innego powodu cierpiała.

Ale ja tak czy siak będę musiała wziąć Metafen! mieć inhalację!

Byłabym bardzo wdzięczna, gdybyście pod tym postem napisali propozycje na kolejne posty, co do recenzji to na razie nic do opisania nie mam, ale może jakąś sesję byście chcieli bądź pomysły na zabawy? Jeśli wszystko się ułoży tak, jak powinno, w poniedziałek spodziewajcie się kolejnego posta :)
Zaraz wyjdę z Venuską na pole... ehh, nie, nie wyjdę, bo jestem chora... Nadzieja upadła :(
Jeśli nie widzieliście poprzednich postów, zapraszam :)

Życzę Wam udanego weekendu i pozdrawiam ♥
Rose & Venus

niedziela, 12 lutego 2017

Venka w kawiarni

Bardzo się cieszę, że są wyrozumiali sprzedawcy, prowadzący kawiarnię bądź restaurację, którzy pozwalają psiakom wejść do środka. Wiadmo, dana firma może sobie nie życzyć wprowadzania psów do środka, kwestia higieny, jak i zachowania zwierzaka. Psy jak psy, duże powinny mieć kagańce dla bezpieczeństwa. Mówimy, że nasz pies niczego nie zrobi, lecz czasem po prostu trzeba to zrobić dla czystego bezpieczeństwa, w regulaminach może się pokazać punkt o wpuszczaniu psa do kawiarni - zaznaczone moze być, że zwierzę MUSi być w kagańcu, Nie jest to an pewno wygodne, ale trzeba to przeżyć.
Ostatnio moim nawykiem jest chodzenie na spacery co tydzień w sobotę, lecz dzisiaj wyjątkowo byłam. Jak kojarzę, post o ostatnim spacerze był włąśnie w zeszłą sobotę, czyli przepowiednia sie spełniła. Przysmaki zjedzone :) Dzisiaj zrobiliśmy trochę krótszy spacer, tak się przeszliśmy wokół peryferii mojego miasta, podchodziliśmy pod las. Miałam bardzo ważne zadanie - byłam kamerżystą. (wiem, pisze się kamerzysta, lecz ja sobie powiedziałam, że będę kamerżystą). Goniłam wokół mamy i Venus z aparatem i z ajednym razem z 30 zdjęć strzeliłam, wyszły nawet dobrze, na niektórych Venka się ruszała, a na innych kosze na śmieci w plenerze.

I oby dwie (nie wiem, czy Venus też, ale ja tak) wniebowzięte, bo mama zaprosiła mnie na gorącą czekoladę! Tak, zaprosiła na gorącą czekoladę, a jej nie było. Wyraźnie było w menu napisane, że jest tam gorąca czekolada! ;) Wzięłam jeszcze ciastko-mix, kakaowe ze śmietanką i malinami bodajże oraz jarzębinową herbatę.


Był to pierwszy raz, gdy zabrałam Venus do kawiarni. Moja malutka piszczała, gdy mama była przy kasie. głaskałam ją dla pocieszenia, zdjęłam jej ten okropny szalik, którym była obwiązana (zima jeszcze jest, a Venus jest malutka). Kupiliśmy takie kruche ciasteczka bez czekolady, nie dało się nimi nie poczęstować tego małego czarnego ufoludka, więc tak z kilka jej dałyśmy. Przy okazji ćwiczyłyśmy na niej komendy 'siad' oraz 'zostań'. Podoba mi się, że wychodzę częściej z venus, przedtem to tylko wychodziła kilka razy na pole, by się załatwiła. Grzeczniutka, grzeczniutka była, moja mała Venus :) Niedawno kupiłam paczkę karmy Pedigree Junior, dla informacji Venus dzisiaj trochę spróbowała (wniebowzięty psiak!). Gdy byłyśmy w tej kawiarni mama przypomniała, że mamy właśnie taką karmę. Się zapomniało... Mogłyśmy trochę wziąć, a tu trzeba było kupić ciastka :)
Super się złożyło, zapomniałyśmy o psich przysmakach i nie było gorącej czekolady! :)
Bardzo bym chciała zrobić (tak, zrobić - nie kupić) Venus nowe posłanie, bo to, na którym obecnie śpi jest dla mnie... nie dokońca dla Venus. Wolę popracować i zrobić takie narawdę efektowne ♥
Następnym razem dam więcej zdjęć, na razie tak piszę, 'bo się wydarzyło'. Psi news - Venus w kawiarni :D
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie, życzę miłego wieczoru i miłego tygodnia ♥
Venusia do Was macha łapką 🐕
Rose
&Venus

piątek, 10 lutego 2017

Czy uda nam się wyjść na spacer w weekend?

Zależy nam bardzo na aktywności psychicznej, jak i fizycznej. Mam wielką ochotę pogonić z psem po ogrodzie, pójść na spacer, po prostu z moim czworonogiem być.
Z wielką chęcią napiszę o tym, co jest ważne, ważniejsze i najważniejsze w trakcje przygody pies-człowiek. Decydujemy się na psa, mamy tego psa - teraz tego psa wychowajmy tak, by nam wiernie służył i towarzyszył przez wszystkie chwile, był z nami.
Pierwszą nauką, jaką zyskujemy bądź szlifujemy mając psa to odpowiedzialność. Dorosły pies jest na poziomie sześciolatka, a my? Samodzielność też jest tu bardzo ważna - dbając o własną dobrą opinię trzeba posprzątać po psie, gdy się załatwi, pilnowanie psa rzecz święta - jeżeli chcecie, by Wasz psiak był bezpieczny, dbajcie o niego.
No pewno te powyższe zdania zabrzmiały jakoś 'nie po kolei", dam jeszcze jedne wskazówki. Od momentu, w którym stajemy się właścicielami psa, jesteśmy za niego odpowiedzialni. Co on zrobi złego, my odpowiadamy za to. Liczymy się z tym, że co pies zrobi złego, to my zazwyczaj 'cierpimy'. Jeśli zdarzy się nam doprowadzić do tego, że pies zacznie nami rządzić, stanie się przywódcą stada, to w tym przypadku będzie dużo od nas zależało, co zrobimy - pozwolimy, by pies rządził nami, czy lepiej wybrać odwrotną wersję?
Częste spacery - pies w naturalnych warunkach żyje na wolności, czyli wraz z potrzebą załatwiania powinien często być na polu. Najlepiej, gdy my z nim wychodzimy na spacery, szlifując bądź uczyć się prowadzić psa na smyczy, będziemy bardziej przez to aktywni. Aktywność psa zależy także od rasy - z husky powinniśmy dziennie biegać z 50 kilometrów.


Bardzo bym chciała, by każdy właściciel psa kochał szczerze swojego pupila i jak najwięcej by się od niego uczył - pies i człowiek 'wymieniają' się nauką poprzez czas spędzony ze sobą ;)
Jest bardzo ważne, jak będziemy uczyć psa, ważny jest bardzo ton głosu - mówiąc pretensjonalnie i z nienawiścią nigdy psu nic nie powiemy, nie przekażemy. Trzeba być spokojnym, cierpliwym - każda nauka upiera się na cierpliwości.
Jak to mówił Mistrz Yoda?
"Więcej nauczyć musisz się."

Każdemu psiarzowi życzę powodzenia w nauce swojego psa :) Bardzo bym prosiła, żebyście zerknęli na poprzedniego posta, dla mnie jest bardzo ważny - kliknij!
Pozdrawiam bardzo serdecznie, trzymajcie się, moi mili :)
Rose&Venus ♥

sobota, 4 lutego 2017

DENTA Tubos Junior oraz sobotni spacer - kąpiemy Venus!

Te post będzie poświęcony trzem rzeczom, co miały miejsce 4 lutego 2017 roku, czyli w tą sobotę :) A właściwie czterem, ale o tej czwartej w kolejnym poście.
Nie wiem, czy Wam mówiłam, ale naprawdę bardzo rzadko wychodzę z Venus na spacery. Głównym powodem jest to, że jestem zajęta, czasami nie mam ochoty ubierać się teraz, w zimie w te tony ubrań, wolę, by Venus zaszalała w ogrodzie. Wiem, robię bardzo źle, staram to zmienić. Na początku stycznia 2017 pisałam o pewnym placu, który zmieniono w moim mieście. Dzisiaj byłam tam ponownie, tym razem z mamą :) Venuskę ubrałam tradycyjnie w niebieskie szelki (gdybym tylko wiedziała, jaka to firma...), przyczepiłam czarną smycz. Od mojego domu do placu jest z 3-4 kilometry, pojechaliśmy tam samochodem, potem wróciliśmy pieszo. Nie komentuję pogody, jeszcze był śnieg, były kałuże, pies w nie wlazł, mokro i niefajnie. Zupełnie inaczej ten plac wyglądał na początku roku - było słonecznie, dużo osób wędrowało z psami. Venus chętnie szczekała na przechodzące psy, według mojej mamy to kundelki są najbardziej zaczepne :) (mówi to ta osoba mająca za płotem hodowlę berneńskich psów pasterskich) Bardzo lubię robić zdjęcia Venus, czasem będzie jak torpeda, nic nie wyjdzie, gorzej z moim modelingiem... Nie umiem być 'modelką', nie umiem pozować, zawsze ktoś mnie 'układa' do zdjęcia. I najważniejsze, nie znoszę robić selfie!




/dlaczego muszę swoją twarz zasłaniać?/

Po powrocie do domu nie zrobiliśmy tak, jak zazwyczaj, czyli nie puściliśmy Venus, by biegała i snuła się po całym domu, brudząc dywany, tylko za kark i do palni :D (w przenośni oczywiście, do wanny). Nie kupuję żadnych specjalnych szamponów do pielęgnacji psa, używam najczęściej szarego mydła w kostce. Pielęgnacja Venus nie trwa trzy godziny, prędzej z 5-10 minut. Nadal nie wiem, czy Venus boi się suszarki - jest spokojna, ale wyraz mordki ma taki, jakby się pytała z niepokojem "Dlaczego akurat ja mam cierpieć?" Sierść Niupci jest zawsze miękka w dotyku, obojętnie ile kałuż zaliczyła. Gdy ją pierwszy raz kąpaliśmy, chciała wyskoczyć z wanny i tak skomlała, po prostu uroczy i słodziutki szczeniak ♥
Po kąpieli dostała nowego przysmaczka, kolejny raz firma Pedigree zaskoczyła wyglądem nowych smaczków. Kupiłam za 4,50 zł w Euro, tam gdzie zdobyłam znane już Wam DentaStix. Nie pisałam o takim dziwnym wydarzeniu po kupnie tych DentaSix - jak na niekorzyść smaczki położyłam w łatwo dostępnym miejscu dla psa, spodziewając się, że pies nie sięgnie. Wynik? Odwrotny, pustką paczkę znalazłam w kojcu Venus. "Venus!" - "Daj spokój, jest karnawał, niech poszaleje" :)
Tym razem położyłam przysmaczki trochę wyżej, modląc się, by Venus nie wyfrunęła na domek dla lalek :)
I kolejne przysmaki na zdrowe zęby.
To zdjęcie mnie rozwala :)
Wg oryginalnego opisu DENTA Tubos Junior przez firmę Pedigree "działanie (...) jest skuteczne nawet wtedy, gdy pies stosunkowo rozgryza i zjada tę zdrową, a jednocześnie smaczną przekąskę".(pedigree.pl) Podobne do tych poprzednich, na www.pedigree.pl piszą, że właściwie DTubosJr nie różni się od DStix. Działają tak samo, usuwają kamień nazębny. Ponownie Venus niczego smakołyk nie zrobił, jak,skakała, jak się cieszyła, gdy jej ten długi smakołyk dałam... W paczce jak poprzednio były trzy smakołyki, z racji, iż paczka była dla szczeniaków jest ich mniej, jak pamiętam w paczce dla dorosłych bądź dużych psów było ich więcej. Takiego typu przysmaki zastępują mycie pupilowi zębów, co jest o wiele łatwiejsze. (kiedyś bardzo chciałam maltańczyka, liczyłam się, ze psy tej rasy często chorują właśnie na choroby zębów i codziennie trzeba je szczotkować) Nigdy nie myłam psy zębów i nie wiem, jak to wygląda, lecz zgadzam się, że łatwiejsze jest podawanie psu smakołyka, który zwalcza te paskudztwa związane z chorobami zębów. 
Na koniec jeszcze zdjęcia z kąpieli i suszenia:




Odpowiedzcie Venus na to pytanie, bo mnie ma już dość :)

Widziałam także w sklepie tzw. galaretkę dla psów. Nie wiem, jak się dokładnie nazywa, chętnie bym ją przetestowała. (biedna Venus, wszystko na niej testuję...) Osobiście jestem przeciwnikiem jedzenia z puszki, ale tak tylko na jeden test. Według Pedigree to coś, o co mi chodzi nazywa się "pedigree puszka junior". Pożyjemy, zobaczymy. Może zamiast puszki Venus dostanie duży wór karmy? :)
Życzę Wam kochani udanego weekendu, razem z Venus pozdrawiamy ♡
Jak Wasi ulubieńcy reagują na kąpiele, a jak na długie spacery? Mieliście kiedyś do czynienia z DENTA Tubor Junior? Koniecznie napiszcie, do następnego posta :)
No i cała czwórka (Panna Julianna & Tosia i Rose & Venus) dziękuje za prawie tysiąc wyświetleń!
Rose&Venus

wtorek, 31 stycznia 2017

Jak działa mata węchowa?

Inspirując się postem Panny Julianny - click chciałabym Wam przybliżyć matę węchową, jak i proste zastosowanie oraz moje, niechciane błędy w tym temacie...
Po pierwsze, moi drodzy nie robimy tego na szybko - czyli nie zawiązujemy mięsa w ścierkę, jak ja to wczoraj robiłam. Prawdopodobieństwem będzie to, że pies nie będzie próbował wydobyć smakołyka, prędzej zje materiał. Na macie rozsypujemy smakołyki, zakrywamy je skrawkami materiału i czekamy, aż nasz psiak odnajdzie jedzenie.
Zaletą tej zabawy jest to, że pozwolimy psu otworzyć w nim tą dziką naturę. Psy pochodzą od wilków, doskonały węch sprawdza się w takiej zabawie. Tak, już czuję kąsek, muszę go tylko wyciągnąć...
Po drugie pogłębiamy tym więź z psem. Nie mówię, że od szóstej nad ranem do dwudziestej czwartej mamy się z nim w to bawić, chodzi o to, by jak najlepiej spędzać z pupilem czas, by ta więź była jeszcze mocniejsza.
Im bardziej zabawa jest skomplikowana, tym pies będzie to po pierwszych razach olewać, za trudne, to po co mam to robić? Po może i trzydziestej ósmej czy dziewiątej próbie pies zacznie to na swój zwierzęcy sposób rozumieć, my także poćwiczymy cierpliwość. Nie jest to trudna zabawa, to tak jak komenda - jeśli chcesz, by pies nauczył się danych komend, trenujesz i trenujesz, póki nie osiągniesz tego, co miałaś/es w planach.
Na moja "genialną, extra, super"  matę węchową rodzina zareagowała "Ten pies znowu zwymiotuje". Haha, ale śmieszne.. Ja chcę tak wykształcić swojego psa, by się dumnie prezentował na salonach... :)
Do samego pomysłu, by pies miał własną matę jestem za "za", sądzę, że to dobra 'zabawka' dla naszego pupila :D
***
Myślę ostatnio nad zakupem nowych zabawek dla Venuski - Kuci - Niupci, czy jak kto woli :D Do mojej kuzynki - nie myśl, że niczego Tosce nie kupię :) Zrobię taki haul, potem będzie kolejna sesja, a dalej... macie jakiś pomysł?
Zapraszam na strony (VENUS, TOSKA itp...), są nowe, z edytowane i druga autorkę proszę o edycję jednej z nich. Ja już zmykam, zostawiam takie jedno zdjęcie Venus...
Pozdrowienia dla każdego, uściski ♥
Rose
&Venus

HAU, HAU! シ

sobota, 28 stycznia 2017

Pedigree DentaStix - recenzja

Jakoś trochę głupio jest mi teraz, ale nie chcę bym na tego posta wywalała swoje nieszczęścia w życiu, napiszę o nich na moim głównym blogu - O niezwykłych mowa.
Byłam wczoraj w Euro i jak ja uwielbiam patrzeć na te półki z przysmakami dla zwierzaków, szybki telefon do mamy i mogę, mogę coś kupić Venus! Ale warunek - ma to być coś małego. A już myślałam, że kupię cztero kilogramową karmę...
Wybór padł na znaną chyba wszystkim firmę Pedigree, której moja mama nie znosi. (a co tam :)) "Coś małego" - przypominam sobie. Ściągam z półki DentaStix, na oficjalnej stronie Pedigree jest to opisane w taki sposób:

JAK PEDIGREE® DENTASTIX® WALCZY Z POWSTAWANIEM PŁYTKI I KAMIENIA NAZĘBNEGO?

Codzienne szczotkowanie zębów Twojego pupila może być trudne. Wiedząc o tym, stworzyliśmy Pedigree® DentaStix®. Jest to przysmak dentystyczny, którego struktura oraz aktywne składniki efektywnie pomagają w dbaniu o higienę jamy ustnej u psów. Stosowany codziennie, pomaga ograniczyć powstawanie kamienia nazębnego nawet do 80%. Zostało to udowodnione badaniami klinicznymi.
Pedigree® Dentastix® jest dostępny w różnych rozmiarach dopasowanych do różnych wielkości psów ( małe, średnie i duże). Oprócz doskonałego smaku, dzięki bardzo niskiej zawartości tłuszczu (2.6%), średnia przekąska ma zaledwie 77 kcal, dlatego Pedigree® Dentastix® stanowi idealne uzupełnienie codziennej diety, bez niebezpieczeństwa przekarmienia psa.

/tekst skopiowany z oficjalnej strony Pedigree.pl/
No to czas na rozpakowanie!
No jak chyba każdy pies 'tańcuje' na widok czegoś, co trzymamy w tej chwili w dłoni, mój zachowywał się nie inaczej. Po prostu na dwóch łapkach staje i robi takie urocze oczka, że trudno się oprzeć, no trzeba jej coś rzucić :)
Kupiłam wersję dla małych psów (od 5 do 10 kilogramów), w paczce przysmaków było trzy. Jak na pierwszy raz było okei. :) Na opakowaniu pisze, że do 80% usuwa kamień nazębny. Venus szybko to spałaszowała, widać, że jest zadowolona. Postaram się jej to dawać co 2-3 dni, gdy przysmaki się skończą, pomyślę nad kupnem nowych. Nie chcę przyzwyczajać psa, że ciągle będzie dostawać przysmaki, więc ograniczę się do 2 paczek miesięcznie. Nie jest to drogi wydatek, za tę paczkę zapłaciłam 3,50 zł.
A tutaj macie zdjęcie bardzo zadowolonej Venus po odebraniu smakołyka z Pedigree:

Miejmy nadzieję, że przepowiednia firmy Pedigree się spełni i Venus nie dostanie kamienia nazębnego. 

Niestety już się moje ferie kończą, straszna rzecz :( A jeszcze miałam tyle planów na ten fajny, zimowy czas. Kolejna przerwa jest co dopiero w kwietniu... Papa, wolny czasie [*]
Pozdrawiam i życzę, by ten kolejny tydzień był dla Was niezwykły :D
Zapraszam na poprzednie posty, w szczególności na post o gadżetach dla psów - Gadżety dla psiaków :)
Rose
&Venus


środa, 25 stycznia 2017

Gadżety dla psiaków :)

Witam

Trochę dawno mnie tu nie było. Ale już jestem ;)



Dzisiaj chciałam Wam powiedzieć o fajnych gadżetach dla psów. Zapewne każdy z nas widział gdzieś je na półkach w sklepie zoologicznym, ale nigdy nie przywiązał wagi do czego one służą.






Pierwszą taką rzeczą jest mata węchowa. Szczerze nie spotkałam się z nią w żadnym sklepie, ale bez problemu wykonacie ją sami. A gwarantuję że wasz psiak będzie w niebo wzięty.

Do wykonania jej potrzebujecie tylko zużyte materiały oraz jeden większy kawałek materiału. Należy materiał pociąć na paski, które późnej przywiązujemy do większego materiału. Na gotowej macie wysypujecie smaczki, które wasz pupil musi wyniuchać.




Drugą przydatną rzeczą są dyski fishera. Służą one do eliminowania złych zachowań u psów. Takie dyski na początku trzeba "zaprogramować", ale jeśli chcecie żebym bardziej szczegółowo opisała jak ich używać to piszcie w komentarzach. Powiem szczerze, że dzięki temu małemu gadżetowi Tosia rozumie że robi coś źle, a dzięki temu potem tego nie robi. Więc działają ;D


Kolejną rzeczą są miski dla psich łakomczuchów. Są to miski z wystającymi stalagmitami (wypustkami) dzięki którym psiak nie pochłonie swojego obiadu w 30 sekund.

Ostatnią rzeczą jest kliker. Jest to przeciwieństwo dysków, które używamy jako naganę. Kliker jest potwierdzeniem dobrze wykonanego zadania przez pupila. Na przykład mówimy siad, gdy pies wykona komendę kilkamy i dajemy smaczek. Dzięki temu psiak łatwiej przyswaja komendy oraz szybciej się ich uczy.


To tyle na dzisiaj. Napiszcie w komentarzach czy pobada się wam temat dzisiejszego posta i czy mam w następnym napisać o dyskach fishera, czy wolicie przeczytać o czymś innym.

Pozdrawiam Panna Julianna


sobota, 21 stycznia 2017

Pierwsza cieczka Venus

Psy także dojrzewają, mój pies swoje dowody dzisiaj pokazał.
W tym poście dam do udowodnienia, że cieczka nie jest chorobą i naturalną czynnością jest, że suka zostawia po sobie znak w kształcie kałuży krwi. Do wszystkich - jest to w stu procentach naturalne, informuje, że nasza suczka jest już gotowa na mienie szczeniąt. Czy się na to zdecydujemy - trzeba samemu ocenić. Z wielką przykrością stwierdzam, że Venus potomstwa mieć nie będzie.
Zawsze po pierwszej cieczce zadajemy sobie pytanie - szczeniaki czy sterylizacja?
Większość wybrałoby tą pierwszą opcję, kto nie wzdycha na te małe kuleczki? te minko, ruchy, słodycz totalna <3 No dobra, faktem jest, że fajnie mieć w domu kilka szczeniaków, ale najważniejsze jest to, czy znajdziemy dla nich dom. Gdy nasza suczka urodzi młode jesteśmy także za nie odpowiedzialne, nie tylko za suczkę. Bo co to za przyjemność wyrzucać psa na ulicę i powiedzieć "radź sobie sam"?Oznakami cieczki jest częste lizanie psa się przy genitaliach, jak i pocieranie tylnej części ciała o podłogę. Niedługo potem można stopniowo zobaczyć za krokiem psa niewielkie czerwone plamy - to krew, która się wydostała z macicy. Mając suczkę trzeba po niej krwiste plamy ścierać. Cieczka trwa do dwóch tygodni z racji tego, że suka dostaje ja dwa razy do roku. Nie jest to choroba, tylko normalna czynność życiowa, naturalne zachowanie organizmu. Po pierwszej cieczce trzeba od razu podjąć decyzję, albo szczeniaki, albo sterylizacja. Sterylizacja jest często zalecana dla mieszańców, wyobrażacie sobie te ilości psiaków w schroniskach? (dalej nie piszę, wiecie, czym się to kończy) Nie ma czegoś pomiędzy - trzeba zadecydować, czy suczka będzie matką czy też nie. Jeśli suki nie dopuścimy do psa, ani nie wysterylizujemy, będzie miała duże problemy zdrowotne.
Tak, ja bym bardzo chciała szczeniaki, patrzeć, jak rosnąć, pomagać Venus w opiece nad nimi, ale sami wiecie - to kundelek. Sama bym chyba wzięła rasowca, jeśli chciałabym mieć szczeniaki. Najważniejsze jest chyba to, że w ogóle mam psa, kundelka, ale mam psa :)
Niedługo powinien się pojawić post do relacjach Venus z innym moim zwierzakiem domowym, wyczekujcie! Zapraszam na poprzednie posty, życzę miłego, śnieżnego dnia ♥

Pozdrawiam Was kochani :D
Rose
&Venus

czwartek, 12 stycznia 2017

Jak nauczyć psiaka czystości?

Cześć
Dzisiejszy post dedykuję Venus, mam nadzieję że pomogę ;)

Jedną z pierwszych rzeczy które musimy nauczyć naszego psiaka jest zachowanie czystości w domu. Chyba nikt nie lubi kiedy nasz pupil pobrudzi podłogę, a tym bardziej gdy musimy to potem sprzątać.

Postaram się dzisiaj przybliżyć ten temat. Mam nadzieję że po przeczytaniu tego posta uznacie, że to wcale nie jest takie trudne jak się wydaje.
Na wstępie powiem, że jest to proces, który wymaga systematyczności, ale jest wart efektu. A zastosowanie poniższych rady przyniesie szybko właściwe rezultaty.


Nie wiem czy wiecie ale do dwunastego tygodnia szczeniaki nie mają w pełni wykształconych mięśni, co wiąże się z załatwianiem ich potrzeb w domu. Tak więc jest to normalne kiedy wasz piesek zrobi kałużę w domu.

Pamiętajcie, żeby w takich sytuacjach pod żadnym pozorem nie karać psiaka, gdyż nie wie on czego człowiek od niego oczekuje. Takie zachowanie może zaburzyć relacje między człowiekiem a psem, a wtedy będzie ciężej wyeliminować złe zachowania u pupila.


U szczeniąt da się przewidzieć momenty kiedy będzie się załatwiać:
- po przebudzeniu 
- po jedzeniu
- po intensywnej zabawie.

Przed załatwieniem się zwierzaka w domu musimy wyprowadzić ( zanieść) go na zewnątrz. Za każdym razem kiedy zwierzak załatwi się w plenerze nagradzamy go smakołykiem. Wtedy pies będzie kojarzył, że dostanie przysmak jak załatwi się na zewnątrz i tym samym przestanie brudzić w domu.
Z czasem można ustalić co jaki czas nasz psiak się załatwia i tym samym uniknąć przykrych niespodzianek w domu. Ja na początku wychodziłam z Tosią co godzinę na szybkie siusiu, a teraz wystarczy że wyjdę z nią co 3-4 godziny.


Mam nadzieję że pomogłam :)
Bardzo dziękuję za komentarze i do następnego posta 

Pozdrawiam Panna Julianna






W jakich porach roku myśleć o kupnie/adopcji psa?

Nie chodzi mi o to, że jest w roku tylko jeden czas, w którym myślimy, czy możemy mieć zwierzaka. Głównym celem posta jest pokazanie, w jakich porach roku najlepiej się zdecydować na kupno bądź adopcję psa.
Ja sama zawiniłam, adoptując psa w okresie mrozów, zimy. ten poradnik jest dla wszystkich, którzy decydują się na mienie psa w domu, bądź planują to w przyszłości.
Eliminujemy zimę - chodzi o tą świąteczna gonitwę, tu do sklepu, bo zapomniałam kupić tego a tego, tu do przyjaciółki, bo o tym i o tym muszę pogadać. I kto się zajmie szczeniakiem, który oswaja się z otoczeniem? Potrzebny jest czas, by zwierzak się "nauczył przebyć w danym towarzystwie", inaczej pies głupieje.           Niestety jest tak, słyszałam o takich przypadkach, że podczas świąt wiele psów traci domy. "Sprawianie piesków na gwiazdkę" jest głupotą, wolimy już upalne lato, lecz kolejna wersja też ma plusy i minusy.
Adopcji psa w trakcie lata - dopilnujmy, byśmy nie wyjeżdżali. Kupujemy psa w trakcie wakacji, jest słońce, piękna pogoda, aż strata takiego pięknego dnia, wyjedźmy nad jezioro! A co z naszym psem, który kilka dni temu został 'odczepiony' od matki? Dajmy zwierzęciu czas, by zaznajomiło się ze środowiskiem, wychodźmy z nim do ogrodu, na spacery (jeśli wszystkie szczepienia wykonane), w obrębie miejsca zamieszkania, lecz warto nauczyć psa zachowania podczas podróży. Nie powinien się bać jazdy samochodem czy pociągiem. Jeśli jesteśmy opiekunami psa wiedzmy o tym, że będzie często nam towarzyszył.

W lecie jak w zimie - ogromna ilość psów traci domy, zostaje wyrzucona, bo człowiek ma inną pasję, inne powołanie - ten pies to już przeszłość. Jeśli chcemy, by nasz podopieczny dobrze znosił podróże, nauczmy go od wczesnych miesięcy.
I teraz są te wyrzuty sumienia - czemu akurat uparłam się na zimę, gdy mogłam mieć psa na wiosnę i przy okazji więcej by się nauczył? No czemu?
Do tej nauki, przyjemność mienia małego szczeniaka jest następująca - nie patrzy, gdzie załatwia swoje potrzeby. W duchu modlimy się, by wreszcie załapał się, że na polu załatwia swoje sprawy fizjologiczne, nie w domu. No tak, ja się tak modliłam, a chyba nic się nie polepszyło.
Gdybym zaadoptowała Venus wiosną, więcej czasu spędzałaby na polu, biegałaby, skakałaby... Zrozumiałaby, że najlepszym miejscem do załatwiania się jest plener, wolna przestrzeń, czyli nie dom. A tak to mam wielka przyjemność z posiadania psa, przeklinając w duchu zmywam ścierką mocz.


Post nie ma na celu zmuszania Was do tych terminów, ale wyrażenia mojej opinii na ten temat i ewentualnej pomocy. Z góry dziękuję wielu osobom, które mi te informacje użyczyły, pozdrawiam! :)
Zapraszam do komentowania i do zaglądnięcia do poprzednich postów :D

Trzymajcie się i do napisania, miłego wieczoru ♥
Rose

wtorek, 10 stycznia 2017

Toska ,Tosia, Tosisława....

Cześć z tej strony kuzynka tej gaduły ;)

Zapewne chcecie coś wiedzieć o moim psiaku. Tosia jest suczką rasy nova scotia duck tolling retriver i ma teraz około 5 miesięcy. Jest to mój pierwszy pies więc na początku nie było łatwo nam się dogadać. Oprócz tego że zniszczyła mój telefon , zepsuła lampę, zjadła połowę zeszytów i wpycha się do mojego łóżka to jest kochanym psiakiem.
A tak wyglądała jak ją przywieźliśmy. ISTNY SŁODZIAK <3

Nie dajcie się zwieść zdjęciu, Tosia jest istnym wulkanem energii i nigdy się nie męczy (czyż to nie piękne). Dlatego też muszę chodzić z nią na długie spacery i non stop się z nią bawić, by zasnęła, a ja żebym mogła się pouczyć.

 No dobra koniec tego spania. Wierzcie mi lub nie ,ale ten pies prawie w ogóle nie śpi w ciągu dnia, więc powyżej uwieczniłam tak upragnioną przeze mnie chwilę spokoju. 


Tosisko w akcji. Jejku jak ona uwielbia biegać!Niestety mieszkam w mieście a tutaj nie ma za dużo miejsc gdzie można psiaka spuścić ze smyczy i dać mu "chwilę wolności". Zresztą jak chodzę z nią na spacery czuję się jak istna celebrantka na czerwonym dywanie, gdyż zaczepia nas co druga osoba z zapytaniem: jaka to rasa, czy może  pogłaskać itp. Więc z 20 minutowego spaceru robi się 15 minutowa konwersacja :) 

Dziękuję za przeczytanie oraz zachęcam do dodawania komentarzy, które swoją drogą bardzo mnie motywują.
Dobranoc wszystkim i do zobaczenia :)