sobota, 8 kwietnia 2017

Pochłaniacz galaretki z kurczakiem

I kolejna karma na pierwszy ogień.

Nie karmiłam jeszcze Venus mokra karmą, wolimy pozostać przy normalne, klasycznej suchej. W piątek za złoty osiemdziesiąt kupiłam kurczaka w galaretce junior ponownie z firmy Pedigree. Jest to pełna porcja pożywienia, mała pochłonęła to w kilka sekund.
Na zooart.com.pl recenzują tak:

Karma dla psa Pedigree Junior z Kurczakiem i Ryżem w galaretce to pełnowartościowe i zbilansowane pożywienie, przeznaczone dla szczeniąt w wieku od 2 do 12 miesięcy. Pedigree Junior to kompletne jedzenie, które jest łatwe do strawienia przez szczenięta. Zawiera wapń i fosfor oraz wszystkie niezbędne substancje odżywcze po to, aby zdrowo żywić, wspomagać dobre trawienie, zdrową skórę i sierść, wzmacniać układ odpornościowy oraz dbać o zdrowe kości. Mokra karma Pedigree w saszetce to pożywienie złożone z mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego, więc możesz mieć pewność, że podając je swojemu psu, zapewniasz mu zdrowy posiłek, bez sztucznych barwników, aromatów i konserwantów, który smakuje i pachnie wyśmienicie. Pedigree Junior pomaga szczeniętom zdrowo rosnąć i odkrywać świat.

Moje pierwsze wrażenie - myślałam, że skoro to galareta, to tak się będzie trząść, takie nie za fajne uczucie, ze względu, że ja sama nie przepadam za typową galaretą (lecz galaretki owocowe to pochłaniam). Naprawdę tak nie było, porcja wręcz spływała z saszetki, nie było jej bardzo dużo, lecz była to wielka nowość dla Venus:


Sosu typowego nie było, wszystkie ciecze były włączone w pokarm, lecz po przejrzeniu otwartego opakowania trochę sosu zostało - można spokojnie powiedzieć, że to była mokra i zwarta masa. Wlałam ten sos do miski psiny, nie przejęła się tym, pałaszuje karmę. :)

Razem z opakowaniem pokarm waży 100 gramów:
W misce znajduje się resztka karmy z Brit oraz płatki.
A oto zadowolona psina z pysznej karmy. :D

A Wy testowaliście tę karmę? jak zareagowały na nią Wasze szczeniaki?
Jeśli psiak nie próbował, życzę smacznego!
Pozdrawiam bardzo serdecznie i zapraszam na posta o śmietance towarzyskiej - click! Życzę przyjemnego wieczoru!
Rose&Venus

P.S. Z racji tego, że  zdiagnozowano u Venus posiadanie kleszcza, na razie wszystkie sesje w terenie będą odwołane ze względu na bezpieczeństwo psiaka.

sobota, 1 kwietnia 2017

11 marca - 31 marca/ to nie Prima Aprilis

Witajcie kochani w kwietniu już :)
Niedawno był styczeń, pierwsze spacery z Venus, teraz kwietniowe słońce woła psinkę na pole. Dlaczego nie pisałam, powodem było to, że kupiłam kilka nowych przysmaków, mniej więcej takich samych, co opisywałam, oprócz Pedigree Rodeo, co prawdopodobnie niedługo opiszę. Wracając do powodu nie pisania - znudziły mi się recenzje, nie chciałam już pisać notek informacyjnych w marcu, dlaczego mnie nie było. Jest mi trochę przykro, ale z racji, że już jest taka piękna pogoda, będzie dużo pomysłów na posty. Było, mięło, już jestem z powrotem :)

Kolejną wiadomością jest to, dlaczego Pani Julianna nie pisze. Otóż dziewczyna będzie w tym roku zdawać maturę, kto zdawał, wie, co to znaczy. Sądzę, że po zdaniu chętnie coś tu napisze. :D

Lecz to nie jest aż tak bolesne, co Wam teraz napiszę:
Nie wiem, czy pisałam o tym, ale od bodajże września mam prenumeratę magazynu "Przyjaciel PIES". Bolesną informacją jest to, że ZAWIESZAJĄ produkcję. Już nie dostanę żadnej gazety w tej prenumeracie, nie - skończyło się. Jestem zdołowana. Nie wiem, co napisać - dla mnie była to najlepsza gazeta, jaką kiedykolwiek dostałam. Zaczęło się bodajże pod koniec 2012 roku, potem przestałam kupować, aż do wakacji ubiegłego roku. Ja się popłakałam chyba z radości, jak odszukałam te dawne numery - jeju, ile się zmieniło. Lecz już wtedy wiedziałam, że już nigdy nie zobaczę tych gazet w sklepie. Dla mnie jest co innego kupić w sklepie takim normalnym, wziąć do ręki i zapłacić, niż kupować przez allegro, co gorsza - czytać zamiast gazety materialnej stronę internetową. Nie znoszę czytać takich stron, wolę mieć gazetę w rękach. Nie ma. Nie ma już tych gazet, wielka szkoda... :( Rozczarowałam się. I to bardzo.
To jest prawda, nie jest to żaden żart na Prima Aprilis, który wypada dzisiaj.









Może kiedyś kupię jakieś dawne numery przez Internet, na razie jest co opisywać :)

Naprawdę mi żal, że tyle nie pisałam, mam nadzieję, że mnie rozumiecie. Ja już zmykam na drugiego bloga, na którego bardzo serdecznie zapraszam :) I jeszcze polecam Wam przeczytać poprzedniego posta - Śmietanka towarzyska.
Życzę udanego weekendu, co będziecie robić?
Pozdrawiam!
Rose&Venus

sobota, 11 marca 2017

Śmietanka towarzyska

Moim marzeniem od czasu, jak zostałam właścicielką Venus było chodzenie z nią na spacery. Ups, jednak plany się pokrzyżowały i bardzo rzadko z Venusią wychodzę, ale dzisiaj udało się, udało się z przyjaciółką i jej mamą oraz jej psem wyjść na spacer. Może i nie daleko zaszłyśmy, lecz po prostu cały spacer można by było nazwać czymś w rodzaju domowej, rodzinnej komedii :)
Mam około kilometra do najbliższego lasu, mieszkam pod lasem, znam bardzo dobrze ten las (przynajmniej może w 2/3), przejście się nie było wielkim problemem. Venus była w nim nie raz, przyjemne ścieżki, mało ruchu, na końcu plac zabaw. Jednak poszłyśmy w inną stronę, w stronę rzeki. Hektor, bo tak nazywa się labrador mojej przyjaciółki wszedł odważnie do wody. Pragnę wspomnieć, że moja Venus się boi praktycznie wszystkiego. Z wodą było podobnie, bała się wejść, ale zawsze znajdzie się motywacja - przeszłam na drugi brzeg, psince nic innego nie pozostało, jak odważyć się i zamoczyć łapki.

Znalezione obrazy dla zapytania rzeka w lesie
http://www.ostrowiecnr1.pl/zdjecie/Zycie-czlowieka-jak-w-lesie-plynie-rzeka/

Natknęliśmy się na jezioro, psinka mała weszła za moją namową do wody, nie komentuję potem swojego zachowania (moja wina, że Venus weszła do tej wody). Wracając moja przyjaciółka znana ze swojego niepowtarzalnego poczucia humoru zobaczyła w trawie klapka, czarnego porośniętego mchem. Wzięła go na patyk i nazwała go... Henryk. Imię ja zaproponowałam, wcześniej spotkaliśmy buldoga francuskiego Henia. Heniu, Venus i Hektor sobie pogadali (hau, hau!), Venus skakała, Hektor tak się wyrywał, by zapytać Henryka (psa, nie klapka) o grę w karty, śmietanka towarzyska. Psia śmietanka towarzyska :)

Znalezione obrazy dla zapytania kisses dogs
http://pets.webmd.com/ss/slideshow-surprising-things-about-dogs-and-cats

Wracając do Henryka-kapcia.
Ja prowadziłam Venus, mama przyjaciółki Hektora, moja przyjaciółka wymyśliła więc, że Heniu będzie jej psem. Tak wymachiwała tym kapciem, ja się tak śmiałam, o mało bym tym Heniem do dostała w twarz... Uwielbiam moją przyjaciółkę, kocham jej poczucie humoru i śmiech <3
Tak rozm\wialiśmy, czy czasem z Venus bym nie chciała pójść z nimi w góry - suczka sobie bardzo dobrze poradziła w lesie, Hektor był tak 'miły' dla Venus, okrzyknęłam ich parą roku 2017. Była ich to pierwsza randka, czekamy, aż Hektor poprosi Venus o łapę ;) 
Nie obeszło się też bez kąpieli, w której Venus wyglądała tak uroczo, trudno było się jej oprzeć, słodziak w i ogóle ♥

Złożyło się tak, że aparatu nie wzięłam, nie uchwyciłam żadnego romantycznego momentu na tym spacerze, klapa. :/ Sądzę, że na spacerze z przyjaciółka i psami można robić coś więcej, niż przeglądać w nieskończoność fora plotkarskie. :)
Zamiast zdjęć ze spaceru dam tu zdjęcia, zanim poszłam do sklepu - u mnie już słońce mocno świeci, ciepło, lecz jeszcze samego kapelusza nie założę. 



A tutaj padnięta (czy na pewno?) Venus po spacerze:


A u Was już jest ciepło?
Życzę miłego weekendu, zmykam, by obejrzeć "Gwiezdne Wojny: Imperium Kontratakuje" :)
Pozdrawiam!
Rose

                                                                                                                                                &Venus

czwartek, 23 lutego 2017

Przyjaciel PIES nr 3/marzec 2017

Dzisiaj po przyjściu ze szkoły i po wybłaganiu, że chcę zjeść drugiego pączka otwarłam paczkę leżącą na moim biurku. To nie było nic innego, jak kolejny numer magazynu "Przyjaciel PIES". Wykupiona mam od września tamtego roku prenumeratę, mimo, że nie czytam każdego numeru od deski do deski, to naprawdę jestem zachwycona tym, co jest w tych czasopismach zamieszczone. I sądzę, że te 'reklamy' kolejnych bądź/i poprzednich numerów nie mają na celu kogoś naciągać - jest to najlepsze pismo o życiu psów jakie kiedykolwiek wpadło mi w dłonie :)
Tym razem na okładkę trafił papillon, wpisany w tzw. "kompendium ras". Nazwa pochodzi od charakterystycznych uszu, które są bardzo podobne do skrzydeł motyla. Zdobyły duża popularność w XIII wieku. Sędzia natomiast przedstawi nam majestatycznego niemieckiego lwa, znanego jako leonberger. Jest to ciężki pies (w znaczeniu dosłownym i nie tylko), duży i elegancki. Już około I Wojny Światowej ta rasa praktycznie wyginęła, na szczęście przetrwało 25 osobników. Łagodny i przyjacielski pies, zwracając na rozmiary leonberger porusza się lekko. Lecz także bardzo duża uwagę przykuwa łajka zachodniosyberyjska, będąca psem myśliwskim, pies bardzo wymagający. Są to zwierzęta bardzo wytrzymałe i odporne. Hodowla tych psów zaczęła się, gdy powstawał Związek Radziecki, centrum jej hodowli miała początki w latach 20. i 30. ubiegłego stulecia. Młode łajki są przyjazne dla małych dzieci, w dodatku sama rasa jest piękna - odcienie sierści mogą być przebajeczne - są 'dostępne' następujące maści: biała, szara, płowa, czerwona, wilczasta oraz łaciata. Szczeniaki tej rasy są bardzo podobne do szczeniaków husky. 
Całe piękno znajduje się w uosobieniu tej rasy, jakim jest wspaniałym psem myśliwskim, jest powód, dlaczego ta konkretna rasa powstała. Nic dziwnego, że została wybrana do kategorii "rasa na życzenie".
Tak, rozdanie Oscarów już w tę niedzielę, o "La La Landzie" piszą nawet w gazecie poświęconej psom. Okazuje się, że odtwórca roli Sebastiana - Ryan Gosling. Na przełomie roku jego pies, szesnastoletni George trafił do szpitala, towarzyszący aktorowi od 2000 roku. Podczas jednego wywiadu Ryan powiedział: "George jest bardziej interesujący niż ja. Możemy porozmawiać o nim?". Aktor jest bardzo przywiązany do czworonoga, wie jednak, że czas do pożegnania coraz bardziej się zbliża, na szczęście to nie koniec jego przyjaźni z psami - obecna żona aktora, Eva Mendes także ma psa, owczarka belgijskiego.
O Emmie Stone można napisać, że z byłym zaadoptowali kundelka w typie goldena retrivera w 2012 roku. "Trudno się dziwić jego radości - każdy lubi, gdy rodzina jest w komplecie".
To co, życzymy całej obsadzie "La La Land" Oscarów :)
A co tam u naszych szczeniaków?
Tematem w kategorii "na forum " jest obecnie "Aktywność dla szczeniaka", czyli od czego zaczynać szkolenie, w jakich stopniach się poruszać. Wiadomo - mały szczeniak, intensywne treningi nie są tu najlepszym wyborem, ale uzbrajając się w cierpliwość i frisbee można już czegoś nauczyć. Czytelnicy polecają rzucanie szczeniakowi frisbee, na początku po ziemi, z czasem zaczniemy mu rzucać jak zawodowcy :) Psiaka nie możemy przeciążać skokami, póki rośnie - umiar także podczas dzikiego biegania. Posłuszeństwo jest ważne, od tego najlepiej zaczynać. No i zawsze trenując z naszym psem uczymy się coraz bardziej, jak z tymi zwierzętami przebywać i jak się nimi opiekować. Pragnę dodać, że na stronie zatytułowanej "Listy do przyjaciela" mogą się znaleźć Wasze przemyślenia dotyczące opieki nad psem. Gdyby ktoś chciał się o tym więcej dowiedzieć - www.pies.pl.
Nie brakuje w tym numerze nowości o kamerze w piłce (str. 7) czy informacji, że coraz więcej osób adoptuje psy ze schroniska na Paluchu. Ludzi interesuje los tych zwierząt, dlatego zdecydowali się na taki cudny gest, jak przygarniecie psa ze schroniska. Sama mam takiego, więc wiem, co to znaczy.
A co dalej z Panią Krystyną Seemayer i jej hospicjum dla psów? Kilka numerów wcześniej został opublikowany artykuł o jej dobrym sercu, przez jej dobroć wiele psów zyskało dom, a psi seniorzy i niepełnosprawne czworonogi mogą się u niej cieszyć. Okazuje się, że... (str. 8)
Kolejne fotowarsztaty, tym razem już część 54 zaprasza do wspólnej rodzinnej galerii, w najlepszym wypadku można swoje dzieła prezentować  na końcu numeru - tym razem znajdziemy tam kategorię "zimowe zabawy" z nowofundlandem czy terierami szkockimi w roli głównej :)
Nie brak kolejnych porad lekarskich oraz spisu relacji rodziny z psem. 
A w kolejnym numerze dowiem się na temat mastifa belgijskiego, chow-chow oraz clumber spaniela. Zaciekawiły mnie warsztaty zapachowe, jeszcze większe zaciekawienie ciągnie mnie do "Aktywnego szczeniaka". Recenzja na pewno przewidziana :)

A Wy kolekcjonujecie ten magazyn? Czytaliście kiedykolwiek?
Jeśli tak, podzielcie się swoimi wrażeniami :) Wg mnie ten magazyn zawiera bardzo dużo ciekawych tematów do przemyślenia i warto czasem do niego zajrzeć. |Dowiadując się o sposobie życia psa staramy się nim jak najlepiej opiekować, dbać o niego, strać się, by więź się nie rozerwała i rozkwitała :D

Pozdrawiam Was serdecznie, życzę udanego dnia i dziękuję za prawie 2 000 wyświetleń!
Trudno w to uwierzyć, ale niedawno wybiliście tysiąc!
♥ Dziękujemy z całego serca ♥
Rose
&Venus




poniedziałek, 20 lutego 2017

Obroża - gdzie, jak, kiedy?

(pytania przysłówka w temacie :))
Zapewne wychodząc na spacery z pupilami zakładacie swojemu psu obroże, a do niej przyczepiacie smycz. Moja Venusia niema obroży na spacerach, boimy się, ze się z niej wyślizgnie, jest to mały przecież psiak. Dlatego zdecydowaliśmy się na szelki, pierwsze były czarne, które szybko trafiły do kosza na śmieci, obecne - niebieskie się bardzo dobrze sprawdzają.
Gdy była u mnie mama Julie dała nam obroże i smycz, którą dostała po zakupie chyba karmy z firmy Royal Canin. Jest to niewielka, wykonana z czerwonej skórki obroża i około półtora metrowa smycz. (a czy ja pamiętam jej wymiary? :0)
Skoro obroży nie zakładamy Vence przed spacerami, to co z nią robię?
Staram się od niedawna przyzwyczajać Venusię do jej noszenia po domu. Pytanie się kładzie - po co psu obroża w domu? Jeśli kiedyś Niupcia miałaby nosić obrożę, niech się teraz przyzwyczai. Venus się nie kładzie oczywiście w tej obroży, zdejmujemy ją na noc.
Prawidłowa obroża dla psa nie powinna go zbytnio ściskać, obwód jej powinien być taki, byśmy mogli bez problemu wsadzić pod nią dwa palce. Starajmy się wybrać także z niegryzącym materiałem, by nie uwierała naszego czworonoga. Wiadomo, tak czy siak pies wie, że mu coś właściciel założył, jego pierwszym odruchem będzie chcenie tego czegoś zdjąć.


W przypadku Venus tak, chciała zdjąć obroże, poczuła coś obcego na sobie. Szybko jednak sobie 'powiedziała', że nie ma sensu drapać tego na okrągło, stara się nie drapać. (w przenośni, oczywiście :)) Gdy jednak siada, drapie się tylną łapą za uszami to widocznie chce zerwać obrożę, próbuje ją ściągnąć. Z każdym dniem jest coraz lepiej, chociaż się wszyscy buntują (też w przenośni), że jej to przeszkadza. Po coś chyba wyprodukowano tę obrożę. Widząc psa intensywnie drapiącego obrożę trzeba powiedzieć zdecydowane "NIE", tak samo jest z siusianiem w domu - pies musi wiedzieć, co może robić, a czego nie. W innym razie dostanie mętliku. Wymaga czasu przyzwyczajenie się psa do danej rzeczy, jakoś to przełykam, chociaż osobą cierpliwą nie jestem.
Przyzwyczajanie psa do obroży prawdopodobnie w każdym wieku jest możliwe - faktem jest to, że na początku pies będzie miał ochotę zagryźć tego "intruza", którego ma na szyi. W przypadku szelek było identycznie, tylko, że materiał był kiepski i się popsuły... :/
Z obroża podobnie jak ze szelkami - możemy pójść z psem do sklepu, by sprzedawca odpowiednio dopasował wskazany dodatek, lecz znając obwód szyi naszego psa możemy także kupić bezpośrednio przez Internet czy samemu się przejść do sklepu zoologicznego. 


Polecam także adresówkę. Zawsze jest ten procent szansy, że nasz pies się zgubi. Mając adresówkę psa jest łatwo odnaleźć. Jeszcze jej nie mamy, ale pewnie z niej skorzystamy :D
Nie wiem, kiedy będzie kolejna sesja Venus w plenerze, jestem mocno zakatarzona, chora po prostu, słaba. Venusia trochę opuściła aktywność, bo teraz, w tym okropnym stanie chorobowym nie mam siły się tak długo i energicznie bawić z nią. Mam nadzieję, że szybko z tego paskudztwa wyjdę :)
Dzięki wszystkie za pomysły na kolejne posty, fajnie by było, gdybyście zerknęli na poprzednie posty :)
Życzymy Wam udanego poniedziałkowego wieczoru :)
Rose ♥
&Venus 


sobota, 18 lutego 2017

Au! Nie przytrzaśnij mi mordki!

Tak, gdy jestem chora, mam zapchany nos, nie mogę prawie oddychać to mam jedyne wyjście - inhalacja. Nie, nie ta ze sklepu, tylko domowa - katorga!
Się siada przed garnkiem,z  którego czuć mocne i ostre zapachy olejków. To jeszcze nic, dopóki nie powiem, że jeszcze trzeba się ręcznikiem przykryć. Nie lubię tego, trwa to tylko 10 minut, ale ja się wtedy duszę, jest to okropne!
Dosyć już tych spraw na temat mojej choroby, przejdźmy do sprawy bardziej związanej z Venus:
Gdy dowiedziałam się, że muszę zrobić tę inhalację, schowałam się za drzwiami. Może i to głupio brzmi, ale bardzo chciałam mieć zakończenie tematu z tymi ziołami, ostrym zapachem. Jak wcześniej powiedziałam, schowałam się za drzwiami, kucnęłam, by mnie nie było widać. No i nie było widać, lecz chyba wszyscy słyszeli, że wpadam do salonu i w trybie natychmiastowym ląduję na podłodze.
Dla mnie trochę sytuacją niekomfortową jest to, że Venus ma kategoryczny zakaz wchodzenia do salonu. Problem - siusia w domu, jakoś nikomu w domu (oprócz mnie) nie pasuje, by skakała na meble, rozpłaszczała się na dywanach. Ale w tym wypadku zrobili wyjątek...
Gdy są drzwi, jest zawsze mała przerwa między zawiasami a samymi drzwiami. Jakoś lepiej Wam tego wytłumaczyć nie umiem, nie znam się na konstrukcji drzwi ani wytrzymałości ścian :)
Rozwalają mnie te teksty "Venus, szukaj M...!" (M... - moje imię) bądź "Gdzie się schowała Pańcia?" Venusia tak merda swoim merdaczem, przekręca łepetynkę, w końcu do niej wołam po imieniu. Podchodzi do tej szparki i zaczyna tak śmiesznie psikać, drapie drzwi pazurami, próbuje się do mnie dostać. Jeju, jakie to urocze <3


Wepchnęła nawet tam nosek.
"Uważaj, nie popychaj teraz drzwi".

Psa to tak by bolało, jak by nam ktoś przytrzasnął palce zasuwając szufladę. Raz mi się do przytrafiło, osoba robiąca mi ten ból zrobiła to oczywiście niechcący. Nie mam ochoty, nie odważyłabym się zrobić krzywdę żadnemu zwierzakowi, ale jeśli się jednak krzywdę zrobi niechcący, trzeba pamiętać o tym i starać się, by tego więcej nie powtórzyć. 
Cierpienie jest okrutne, nie chcę, by Venus z mojego ani z innego powodu cierpiała.

Ale ja tak czy siak będę musiała wziąć Metafen! mieć inhalację!

Byłabym bardzo wdzięczna, gdybyście pod tym postem napisali propozycje na kolejne posty, co do recenzji to na razie nic do opisania nie mam, ale może jakąś sesję byście chcieli bądź pomysły na zabawy? Jeśli wszystko się ułoży tak, jak powinno, w poniedziałek spodziewajcie się kolejnego posta :)
Zaraz wyjdę z Venuską na pole... ehh, nie, nie wyjdę, bo jestem chora... Nadzieja upadła :(
Jeśli nie widzieliście poprzednich postów, zapraszam :)

Życzę Wam udanego weekendu i pozdrawiam ♥
Rose & Venus

niedziela, 12 lutego 2017

Venka w kawiarni

Bardzo się cieszę, że są wyrozumiali sprzedawcy, prowadzący kawiarnię bądź restaurację, którzy pozwalają psiakom wejść do środka. Wiadmo, dana firma może sobie nie życzyć wprowadzania psów do środka, kwestia higieny, jak i zachowania zwierzaka. Psy jak psy, duże powinny mieć kagańce dla bezpieczeństwa. Mówimy, że nasz pies niczego nie zrobi, lecz czasem po prostu trzeba to zrobić dla czystego bezpieczeństwa, w regulaminach może się pokazać punkt o wpuszczaniu psa do kawiarni - zaznaczone moze być, że zwierzę MUSi być w kagańcu, Nie jest to an pewno wygodne, ale trzeba to przeżyć.
Ostatnio moim nawykiem jest chodzenie na spacery co tydzień w sobotę, lecz dzisiaj wyjątkowo byłam. Jak kojarzę, post o ostatnim spacerze był włąśnie w zeszłą sobotę, czyli przepowiednia sie spełniła. Przysmaki zjedzone :) Dzisiaj zrobiliśmy trochę krótszy spacer, tak się przeszliśmy wokół peryferii mojego miasta, podchodziliśmy pod las. Miałam bardzo ważne zadanie - byłam kamerżystą. (wiem, pisze się kamerzysta, lecz ja sobie powiedziałam, że będę kamerżystą). Goniłam wokół mamy i Venus z aparatem i z ajednym razem z 30 zdjęć strzeliłam, wyszły nawet dobrze, na niektórych Venka się ruszała, a na innych kosze na śmieci w plenerze.

I oby dwie (nie wiem, czy Venus też, ale ja tak) wniebowzięte, bo mama zaprosiła mnie na gorącą czekoladę! Tak, zaprosiła na gorącą czekoladę, a jej nie było. Wyraźnie było w menu napisane, że jest tam gorąca czekolada! ;) Wzięłam jeszcze ciastko-mix, kakaowe ze śmietanką i malinami bodajże oraz jarzębinową herbatę.


Był to pierwszy raz, gdy zabrałam Venus do kawiarni. Moja malutka piszczała, gdy mama była przy kasie. głaskałam ją dla pocieszenia, zdjęłam jej ten okropny szalik, którym była obwiązana (zima jeszcze jest, a Venus jest malutka). Kupiliśmy takie kruche ciasteczka bez czekolady, nie dało się nimi nie poczęstować tego małego czarnego ufoludka, więc tak z kilka jej dałyśmy. Przy okazji ćwiczyłyśmy na niej komendy 'siad' oraz 'zostań'. Podoba mi się, że wychodzę częściej z venus, przedtem to tylko wychodziła kilka razy na pole, by się załatwiła. Grzeczniutka, grzeczniutka była, moja mała Venus :) Niedawno kupiłam paczkę karmy Pedigree Junior, dla informacji Venus dzisiaj trochę spróbowała (wniebowzięty psiak!). Gdy byłyśmy w tej kawiarni mama przypomniała, że mamy właśnie taką karmę. Się zapomniało... Mogłyśmy trochę wziąć, a tu trzeba było kupić ciastka :)
Super się złożyło, zapomniałyśmy o psich przysmakach i nie było gorącej czekolady! :)
Bardzo bym chciała zrobić (tak, zrobić - nie kupić) Venus nowe posłanie, bo to, na którym obecnie śpi jest dla mnie... nie dokońca dla Venus. Wolę popracować i zrobić takie narawdę efektowne ♥
Następnym razem dam więcej zdjęć, na razie tak piszę, 'bo się wydarzyło'. Psi news - Venus w kawiarni :D
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie, życzę miłego wieczoru i miłego tygodnia ♥
Venusia do Was macha łapką 🐕
Rose
&Venus